Bruno Schwarz
Cudowność
W samo południe, kiedy słońce świeci najmocniej, mieszkańcy kamienicy zbierają się na klatce schodowej i usadowiwszy się wygodnie na drewnianych schodach, czekają na spektakl.
- Zaraz się zacznie! – krzyknął kudłaty chłopak, siedzący na swoim ulubionym stopniu.
- Niech pan będzie tak dobry i przetrze okno – kobieta siedząca tuz pod nim, zwróciła się do wąsatego dozorcy. Dozorca wstał i podbiegł do małego okienka, które pospiesznie wypolerował rękawem marynarki.
- Czy tak dobrze? – zapytał zebranych współlokatorów.
- A czy nie lepiej będzie otworzyć? – zasugerowała starsza pani z siódmego schodka.
- Wiatr wszystko zepsuje i będzie nienaturalnie – zaoponował dozorca.
- To prawda – zgodziła się staruszka lekko zawstydzona.
Zapanowała kompletna cisza, jak przed burzą albo raczej przed końcem świata. Jasny promień południowego słońca wpadł przez okienko i oświetlił drobinki kurzu, które zatańczyły tak pięknie, że już nic więcej nie trzeba im było do szczęścia.
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.