Maciek Froński
Vive la revolution!
Panu Tomaszowi Fiałkowskiemu
Gdy, jak to po czternastym lipca,
Brzmi jeszcze w uszach Edith Piaf,
Gardło nie daje rady chrypce,
Żal do codziennych wracać spraw,
Kropelka wina nie została...
W głowie kiełkuje plan ciekawy –
Niechby wziął Prezydencki Pałac
Zrewoltowany lud Warszawy!
Komu ta wizja jest nie w smak,
Niech ją przedstawi sobie tak:
Panowie włożą nowe rurki,
A potem to już pójdzie z górki –
Pociągnie wiara od Powiśla,
Poznańskiej, placu Zbawiciela,
Niosąc jarmużu całe liście,
Korycińskiego plastry sera,
Topinambury i ryżową
Komosę, i nasiona „chia”,
A tłum ten będzie rósł stopniowo,
A pochód będzie się rozwijał.
Gdy na Krakowskim stanie w końcu
I się roziskrzą w pełnym słońcu
Te brody drwala, te man buns,
Władza nie będzie miała szans!
Wizja to znika, to powraca,
Choć przecież wcale nie mam kaca,
I tylko jedną czuję zadrę:
Plan piękny, ale nie ten adres.
Katowice, 15 lipca 2017 roku
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.