point of view
Tryptyk ze zmarszczek
Doręczenie
ciężarny listonosz
wdreptał na swoje ostatnie piętro
długo sapał zanim nacisnął dzwonek
odruch kciuka porażonego prądem z mózgu wyzwolił lawinę
Błonkoskrzydli
kolejny raz próbuję otworzyć list
leży na stole
z każdym dniem stół
jest dalej
sumując godziny szczytowań
jestem coraz bliżej stwardnienia zasianego
na samym początku
każdego dnia o świcie
zdejmując z okien kolejne warstwy bielma
klecę z sylab myśli
z oczu dzieci spogladają na ten obrządek
ciekawskie sroki
bójcie się
uderzają dziobem tylko raz!
zabijają zdziwienie
nikt w mieście nie chce słyszeć
jak pękają kolorowe baloniki
w tle
w niedającej się otworzyć kopercie
cichnie szamotanie
Dziwny zbieg przypadków
tory wielu nieistotnych zdarzeń
zbiegają się dopiero za
horyzontem
tam właśnie idę
Ilość odsłon: 1048
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.