point of view
Kanibalizm
rozostrzają się wspomnienia
klon przenika kasztan
mieliśmy tam swoje gałęzie
rosły z nami strząsając
nieostrożnych wspinaczy
pory roku uporczywie
sklejają się w krótsze i dłuższe lata
dwa czerwce dopadły mnie w czwartek
wspomnieniem kwaśnych papierówek i zielonego agrestu
nie wiem który był pierwszy
w ciszy czekają pod powiekami na przyznanie kolejności
w piątek pokłóciłem się z sobą o kolor roweru
tego na którym robiłem wyprawy za miasto
był jasno zielony
albo niebieski
na pewno miał niewygodne siodełko
w piaskownicy
coraz więcej dłoni z wiaderkami
foremkami z własnym kształtem
nadal zadzieram głowę wysoko
chmury chmurzą ciemniej
tylko obłoki zjadają obłoki
jak dawniej
Ilość odsłon: 1097
Komentarze
Malesza
lipiec 30, 2017 08:51
Przypomniał mi się obraz "Kanibalizm jesieni" Salvadora Dali, na zasadzie skojarzenia tytułu i tych pór roku, które "uporczywie sklejają się..."
Jest w tym wierszu swoisty, ciepły humor, który bardzo mi odpowiada.
Dziwna
lipiec 30, 2017 00:23
I ja się zaczytałam. Z podobaniem oczywiście.
Pozdrawiam:)
Konto usunięte
lipiec 29, 2017 23:27
Zaczytałam się Tomku :-)
TheUnforgiven
lipiec 29, 2017 23:11
Podoba mi się.
Leszek.J
lipiec 27, 2017 20:14
Tak to jest w życiu, czasami oglądamy się za siebie, jak tutaj. Wiersz oceniam ze wskazaniem.
Pozdrawiam