Dorota
rozmowy z tobą na parapecie
pamietam, że mleko rozlało się gdy mgła rozlewała się jak mleko,
jakby chciała ratować sytuację albo przesłonić właściwy obraz.
powiesiłeś kolejny cień na ścianie. gwóźdź wbił się sam, między
jezusem a ślubnym portretem, kiedy trzasnęły drzwi. płakaliśmy.
pamiętam, że nie było czym napalić w piecu, ale były kartofle od pana janka.
mama robiła z nich cuda. i jakimś cudem pan janek zaczął sypiać w naszym domu,
przynosić parówki, świeże śledzie i czarodziejską wodę, której nie wolno nam było pić.
mamie czasami stawały w gardle ości, gdy wypiła jej zbyt dużo.
pamiętam, że, kiedy pan janek przestał przychodzić, zaczeła oglądać stare albumy,
mówić do ciebie: dlaczego ich nie podusiłeś, zostawiłeś mi, ty bydlaku!
wtedy też płakaliśmy ze strachu, że nas udusi. ale udusiła się sama przez pracę
na nocną zmianę. podobno znalazł ją mleczarz na drzewie za rogiem.
nie pamiętam jaki kolor miał ostatni dzień razem, choć wiem, że była tęcza
kiedy zabrali mojego brata. mnie zostawiono w pokoju z szybami zaparowanymi
od oddechów tych, którzy czekają aż otworzy się brama,
z mgły wyjdzie postać, którą się pamięta jak przez mgłę.
Komentarze
Konto usunięte
sierpień 22, 2017 23:48
czarodziejska woda jak się zepsuje ponoć strasznie śmierdzi
to dobry tekst ale wolałem poprzedni
mimo wszystko widzę go obok tamtego
w pięknie wydanym tomiku
który mam nadzieję wkrótce zakupię
Dorota, ty wiesz... <3