Rafał Hille
Marta
miała dwa psy, Dzitke i Czarnucha
szczekały niepolitycznie w mgłę na listonosza
i pachnącego grochówką tępaka z przedmieścia
gdy spisywał zegar gazu z małą latarką w zębach
a potem pytał za ile ten Pionier koło pieca
śliwkowymi rękoma poprawiła okulary powiązane
gumką recepturką gdy zbierała drewno
z ostatniego lasu w mieście
gdzie ciągle mieszkał stary zły niedźwiedź
a może już wtedy uciekł
mówiła licząc drobne na mleko że kapitalizm zdechnie
bo to tylko balanga młodzieży, a dżem i tak
nie będzie już smakować jak kiedyś
gdy światłem Junaka wierciła tunele w lasach
na czarnych jak smoła dziurawych drogach
wbita palcami w kufajkę Leona ciągle pytała
"właściwie dokąd dziś jedziemy?"
nigdy nie powiedział, marszcząc brwi
spod kryształowego lustra przybitego do komody
śmiała się w nos rachunkom i duchom spod szafy
ciągle chciały zerwać jej dach i utopić
przykryła się kołdrą pocerowaną gwiazdami
i ocieploną jesiennymi chmurami
zaskrzypiała pusta buda dla psa
Pionier zamrugał zielonym okiem
na pożegnanie
Komentarze
Rafał Hille
grudzień 16, 2022 18:57
dziękuję za komentarze
Konto usunięte
sierpień 31, 2017 10:59
bardzo mi się podoba. nie zawodzisz.
Czorcik
sierpień 30, 2017 19:55
Dobry wiersz.
Alga
sierpień 29, 2017 23:00
Podoba mi się nostalgiczna narracja, jedynie pod koniec nieco nadmiarowo z tą kołdrą ;)
Pozdrawiam
Leszek.J
sierpień 29, 2017 20:56
Dobrze się czyta, chociaż można by skasować wersyfikację, może byłoby jeszcze lepiej?
Pozdrawiam
aidegaart
sierpień 24, 2017 21:14
fajna narracja, ale dłuży się, imo.
jakbym tracił wątek po II-ej strofie.
pozdrawiam
Konto usunięte
sierpień 24, 2017 20:43
Ładne. Ja nie jestem specjalistą i nie wiem do końca, co to znaczy "lirycznie". Jest delikatnie, ze smutną, lecz dość oczywistą puentą: czas mija.
Wg mnie ładnie piszesz.
Pozdrawiam.
lu*
sierpień 24, 2017 19:01
Pokochałam Martę od pierwszego czytania!