Toya
pod czerwony zachód
będzie wiało
oby z dobrej strony
wtedy świt zaplącze się między palce
tak wymyślę dotyk i nadam mu kształt twoich dłoni
to przecież niemożliwe żebyś był
o krok
a jednak za daleko by zabrać ciężar z moich ramion
nawet jeśli mówisz gubię gdzieś treść
i siebie
między kartki odkładam
na później
wrócę po słowach
jeszcze tylko nauczę się słuchać
ostrożniej dobierać kolory słońc
sukienek
rozpraszać nieuwagę albo światło
Ilość odsłon: 1119
Komentarze
Konto usunięte
sierpień 29, 2017 21:34
bez drugiej strofy
fajny wiersz
pozdro
Leszek.J
sierpień 29, 2017 21:01
Przeczytałem dwa razy, też mi się kojarzy.
Pozdrawiam
Joanna-d-m
sierpień 25, 2017 22:27
Toya, Ty nie zawodzisz dlatego wciąż wracam, wciąż Cię czytam
Toya
sierpień 25, 2017 21:07
Mithril - trudno.
Malesza - miło, ale polecam zmianę "pomocy naukowej" ;)
Doroto - o to, to. Fajnie, że zauważyłaś.
Dorota
sierpień 25, 2017 19:51
ładne, podoba mi się.
Wiesz, że po kolejnym czytaniu "odkryłam", że to może być dwojako czytane... człowiek albo Bóg...i do jednego i do drugiego pasują te słowa. Pozdrawiam :)
Malesza
sierpień 25, 2017 16:49
Potraktuję ten wiersz jako naukę dla siebie, bo podoba mi się operowanie słowem i budowanie pewnych skojarzeń.
Pozdrawiam ;)
Mithril
sierpień 25, 2017 06:54
...nihil novi a tej kategorii