BJKlajza
Tup tup szu szu hau hau
na ścianie wisiał obraz
stół z powyłamywanymi nogami taki dębowy solidny stał na środku
a wokół gromadka dzieci z różowymi
polikami biegała
tup tup szu szu na krzesła pod stół i burek szczekał i kubek spadł
i ktoś zapiszczał i ktoś się zawstydził i ledwo kromkę z cukrem
zjadł poprosił o kolejną i ruch ten wieczny ruch nie jak na tym obrazie
co kiedyś wisiał na ścianie gdzie na rykowisku sztuczny jeleń
albo papuśne cherubinki z jabłkami w dłoniach odziane ledwo ledwo
i drzwi których nie ma na oścież otwarte przesłonione kotarą
i ławka jeszcze zielona a na niej tylko odpryski jakby ktoś
na wiosnę młoteczkiem opukiwał czy aby drewno zdrowe
czy wytrzyma do jesieni a po starej szopie tylko miał węglowy
i dziura obok taka jakby pół świata nagle z nieba spadło
but i kawałek czegoś co trudno nazwać lalką królewną chyba
bo jeszcze ślady po koronie pod wypalonymi z plastiku oczami
na ścianie wisiał obraz
nie ma kto pamiętać tup tup szu szu hau hau
mamusiu bo on to rozbił i cisza
Komentarze
Konto usunięte
wrzesień 04, 2017 21:39
ma Pan bardzo ciekawe wciągające teksty
Ten jest świetny, jak dla mnie. Bardzo sugestywnie pokazany dom, opowieść.
Piękny wiersz, bardzo piękny i bolesna puenta.
Konto usunięte
sierpień 26, 2017 21:59
Bardzo lekko się czyta. Pogodny wierszyk o dzieciństwie, tak czytam. Albo o niespełnionym dzieciństwie. Puenta - niby otwarta, ale dla mnie dość jednoznaczna. Nie wiadomo tylko dlaczego rozbił.
Bardzo fajne onomatopeje, słychać ten szelest, czuć ruch - wartki styl. Podoba mi się.
Pozdrawiam.
Dorota
sierpień 26, 2017 21:31
A ten tekst mnie po prostu porwał...nie wiem dobry, nie dobry :)...ciekawy w kazdym razie.. .to, co on zrobił pozostaje otwarte...i to jest fajne...taka otwarta przestrzen na koniec, choc sklaniająca sie ku "nie happy end -owi ":)