Iza.t
kokon
z okien mojego domu miasto nocą
składa się tylko z kilku świateł
tak odległych jak spojrzenia ludzi
które zostawiłam w zawieszeniu za zakrętem
mrugając nawołują mnie pewnie tęsknią
nie wiedzą że żyję w kokonie
spędzam w nim czas na zamyśleniu
recytuję na głos pochowane kiedyś zdania
od czasu do czasu próbuję na sobie
grymasy twarzy i nowe melodie
cały czas przyglądam się ciału
pęcznieje
pozwólcie mi przez chwilę
żywić się tylko sobą
Ilość odsłon: 2794
Komentarze
x l a x
wrzesień 12, 2017 21:53
"nie wiedzą że żyję w kokonie" - to już jest zbyt wyraźne dopowiedzenie, całkiem zbędne.
Leszek.J
wrzesień 12, 2017 21:22
Powiem tylko że rozumiem stan peela, może być do tego wiele powodów.
Czytając tekst nie znudziłem się.
Pozdrawiam
Iza.t
wrzesień 06, 2017 23:25
Dziękuję za komentarze.
Doroto, miło mi.
Maleszo, Twoja interpretacja faktycznie jest zaskakująca.
Ryszelie, doceniam tę obszerną opinię, jednak polemika z wierszem wydaje mi się na siłę. Owszem, tekst jest statyczny, bo opisuje statyczny stan podmiotu. Miasto opisane jako kilka świateł, jest obrazem subiektywnym, na co wskazuje stwierdzenie "z mojego domu". A wyrażenie "pewnie tęsknią" mówi, że być może tęsknią - według podmiotu.
Małgosiu, zgadza się.
pozdrawiam
MW
wrzesień 01, 2017 17:30
Tekst, pozornie prosty, otwiera się na różne interpretacje - świadoma izolacja i próba samopoznania, ciąża i przygotowanie się do roli matki itp.Podoba mi się.
Pozdrawiam :)
ryszelie
wrzesień 01, 2017 11:27
Jest w tym tekście coś, co mi nie pasuje... Nie wiem nawet dokładnie co, ale spróbuję to przekazać...
Peel jest w kokonie, skoncentrowany na sobie, zamyślony, recytuje czasem, czasem coś ćwiczy sobie dla siebie... Skąd więc wie, że "miasto nocą składa się tylko z kilku świateł"? Powiedzmy, że pamięta... Ale może coś się zmieniło? Może to już całe feerie świateł? Peel mówi, że nawołują, że pewnie tęsknią - ale może nie? Skąd ma to wiedzieć, skoro zawinął się w sobie samym? I w ogóle nie chce "pozwólcie mi przez chwilę / żywić się tylko sobą" - ok... Po co więc to rozpatrywanie co na zewnątrz?
Mogę zrozumieć - dla prostej opozycji - tam miasto, ja tu w kokonie, tam pamiętają i chcą, a ja nie chcę, tam światła a tu sobie mruczę - ale ta prosta opozycja, takie obrazowanie jest moim zdaniem bardzo statyczne. W tym tekście, z mojego punktu widzenia nic się nie dzieje, wlaściwie mogę go zamknąć w dwóch wersach:
"w okien mojego domu miasto ma kilka świateł /
ale ja chcę żywić się sobą w kokonie daleko od przyjaciół"
Reszta jest dla mnie watą która ani tego miasta nie opisze ani tych zamyśleń nie przedstawi, nie doda żadnego indywidualnego rysu...
A szkoda - bo jest tu wyczuwalna wrażliwość, jest szansa na zbudowanie - moim zdaniem - bardzo intymnego klimatu.
Bo tak to, tak mnie się wydaje, nic się nie dzieje...
Z szacunkiem - ryszelie
Malesza
wrzesień 01, 2017 07:05
Zaczęlam przewrotnie, bo od pointy, która mnie zaciekawiła. Jest w tym tekście prostota, która sprawia, że staje się uniwersalny, są wieloznaczności (kilka świateł miasta), ciało pęcznieje, coś się zbliża. A może (sama się zastrzeliłam tą interpretacją ;) mamy tu do czynienia z cmentarzem? Przepraszam, czasem mnie ponosi.
Podobało mi się i zatrzymało.
Pozdrawiam;)
Dorota
sierpień 31, 2017 22:09
podoba mi się...
z różnego powodu zamykamy się w kokonie - tu otwarta przestrzeń dla dopowiedzeń, interpretacji.. tak samo jak pęcznienie i żywienie się sobą - można to połączyć, można czytać oddzielnie...ciekawie, pozdrawiam :)