Janusz.W
Urojenia
wbijam milczenie pomiędzy krawędzie liter
na ukształtowanym cienkim ostrzu
kropla atramentu odsłania w otchłani wykute schody
oddech za oddechem zanurzam twarz
schodząc coraz to głębiej w rozpadlinę
odłamki skał na rękach rzeźbią krajobraz
przymarzniętych promieni łańcucha stygmatów
przełęczy anemii
kotliny porośniętej trawą i fiołkami
owiec niczym wiatr w pochmurny dzień
postaci wypatrującej
w chmurach głębszy sens
teraz na dnie przepaści
myśli w martwym położeniu
na odległość rzęs rysuje pejzaż mroku
wyeksponowanego świata prostoty
populistycznej sztuki Boga opartej na urojeniach
Ilość odsłon: 1300
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.