Milo w likwidacji
my to znamy / po latach
spotkanie
połączyło nas jeszcze to że można się zgubić wśród znajomych
nie jest żadną tajemnicą zespół doświadczeń panoszący się po korytarzach
podpierający ściany normalsi nie patrzą prosto w oczy patriotom
sprzedają usługi potomkom aptekarzy którzy nie znają znoju i łez
jedni i drudzy za żadną cenę nie ścierpią woni potu
na szczęście
sprzeciw wędruje po śródmieściu zawadzając o inne miasta
nie boimy się zapalić świeczki za to strach nas obleciał
na myśl jak zbędne są ołtarze by rujnować
wystarczy kilka słów zużywanych bez opamiętania
aż staną się pretekstem dla każdego uczynku
kreacja
piszesz
przyjeżdżam więc szykuj wolne miejsce
przecież to co najważniejsze noszę
przy sobie pod sercem
reszta jest podpaloną butelką z benzyną
narodziny
jeszcze nie opadł dym a już nie zginęła
na marne wyśpiewywali pobożne pieśni
kaleczyły resztki wiary od zakrystii
nadciąga łaskiś pełna tłuszcza
jednak wolę być
sam na sam
Komentarze
aidegaart
wrzesień 22, 2017 21:03
po pierwszym czytaniu ten fragment wybił się na niepodległość:
"podpierający ściany normalsi nie patrzą prosto w oczy patriotom
sprzedają usługi potomkom aptekarzy którzy nie znają znoju i łez
jedni i drudzy za żadną cenę nie ścierpią woni potu
na szczęście"
Jadę dalej.
Potem konsekwentne przejście na ulicę - świetnie spuentowane konflikty społeczne.
"Kreacja" - jakby szukanie swojej przestrzeni, poza tym syfem, co na ulicach.
"Narodziny" - hmmm, dobrze się kończy... chyba
Pozdrawiam
wokka
wrzesień 22, 2017 19:10
Dobry a szczególnie "narodziny" pewnie dlatego, że też "wolę być sam na sam".