Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Oj dzieje się w moim miasteczku, oj dzieje,
czasem pies zaszczeka, czasem wiatr zawieje,
czasem przejedzie samochód policyjny…
Nawet ludzie ciut bardziej tolerancyjni.

Choć mój znajomy homoseksualista
w dalszym ciągu kiepską ma w tym mieście przystań,
dom i praca- chwiejnym krokiem po chodnikach:
- Czy to widać?- ze spuszczonym wzrokiem pyta.

Łysy Brzozal przy policji już diluje,
(i że opłaceni- ja nie sugeruję),
pokój dawno już zawarty (choć szemrany),
po zamachu (cztery trupy) dawno rany

zabliźnione, położona nowa kostka,
i jak wszędzie: lato, jesień, zima, wiosna,
a już z wiosną tu się nic nie może równać
gdy spod śniegu tuż po zimie wstają gówna.

Czasem ktoś tam z czymś się w życiu nie upora,
zrobi bałagan, zbierają go na torach,
potem błyśnie, choć lokalnie, z wielkim hukiem
czarnych liter pierwszej strony tłustym drukiem.

A co u mnie? Zmiany w górze, a ja w dole
znowu żużel z płuca robię i mnie kole,
pewnie prawda co się wszawi na podwórku,
czasem rymem ją podrapię po naskórku,

i na wiosnę sobie czekam, cieplej będzie
to na spacer dłuższy pójdę siąść przy dębie,
i psa wezmę by mi kumplem był nad rzeką-
- nadal lubię jej tajemną woń daleką.
Ilość odsłon: 963

Komentarze

Nie znaleziono żadnych komentarzy.