Anna Marianna Szczesna
czekam w oknie
słońce nie zaszło jeszcze
a ja na parapecie popołudnia
kończę cerować twoją podobiznę
traktujesz mnie jak sukę
więc będziesz wył jak pies
myślę wbijając igłę
kochamy się miłością trudną
po ponury zmierzch
kiedy nie zmierzwię ci włosów
jak traw kłosów i nanizanej na nie szadzi nie strącę ja
strącane wiatrem owoce zimy
ogród zimowy, a ogród jesienny teraz
z malowanymi liśćmi drzewa
czego się wstydzą? zbliżającej się śmierci?
Ilość odsłon: 2837
Komentarze
Konto usunięte
październik 07, 2017 14:56
błędny zapis w tytulu, na ciebie, przecież nie żyjemy w 13wieku
Konto usunięte
październik 07, 2017 13:57
Zakradł się, jak mniemam, przypadkowy śródwersowy rym : włosów-kłosów.
"ja" na końcu ostatniego wersu trzeciej strofy, miało pewnie coś szczególnego znaczyć, wg mnie jest zbędnym.
Nie stosujesz znaków interpunkcyjnych...aż do ostatniej strofy. To ma coś oznaczać?