Bruno Schwarz
Drugie życie
Wygląda jak matka wszystkich rupieci
Dziecięcy wózeczek zaraz się stoczy z pochyłości
I ludzie będą pytać
Na co komu to wszystko?
Kiedy ona pochylona nad niedopałkiem
Jakby chciała tchnąć w niego drugie życie
Zapomni o bożym świecie
W którym wszystko ma swój początek
Żeby kiedyś skończyć na śmietniku
Wiersze umarłych poetów
I pozłacana spinka do mankietu
Odkąd straciła ukochaną siostrę
Pomóż nam się pozbierać! Krzyczą
A ona to wszystko wygładza i rozprostowuje
Dziecięcy wózeczek zaraz się stoczy z pochyłości
I ludzie będą pytać
Na co komu to wszystko?
Kiedy ona pochylona nad niedopałkiem
Jakby chciała tchnąć w niego drugie życie
Zapomni o bożym świecie
W którym wszystko ma swój początek
Żeby kiedyś skończyć na śmietniku
Wiersze umarłych poetów
I pozłacana spinka do mankietu
Odkąd straciła ukochaną siostrę
Pomóż nam się pozbierać! Krzyczą
A ona to wszystko wygładza i rozprostowuje
Ilość odsłon: 1254
Komentarze
x l a x
październik 13, 2017 20:42
Tym razem chaos w przekazie i brak konsekwencji w prezentacji myśli.
Bruno Schwarz
październik 13, 2017 18:43
Wszyscy macie rację, dzięki :)
Lena Pelowska
październik 12, 2017 09:07
Hmm... bardzo ciekawie pociągnięty szkic do poetyckiego obrazu. Wg mnie, można go odrobinę wygładzić, ale jest co! Podoba mi się. Pozdrawiam
w.l.d.
październik 12, 2017 09:06
wszystko, wszystko, wszystkiego za dużo
w drugiej części chyba za dużo chcesz opowiedzieć,
a ostatni wers tym spójnikiem trochę zamyka, może lepiej dać po przecinku i normalnie - "wygładza, prostuje".
i przypomniał mi jeden z moich ulubionych wierszy;
USTAJE OCHOTA NA COKOLWIEK - Cesar Vallejo
Ustaje ochota na cokolwiek, z ogonem znieruchomiałym w powietrzu. Nagle życie ulega amputacji, bez powodu. Jestem zbryzgany swoją własną krwią, która kreśli mi na skórze kobiece linie i cała aglomeracja miasta wylega zobaczyć to, co nagle stanęło w miejscu.
- Co się stało z tym synem człowieczym? - woła całe miasto i w którejś sali Luwru jakieś dziecko wybucha płaczem na widok portretu innego dziecka.
- Co się stało z tym synem niewiasty? - woła miasto i na dłoni jakiegoś posągu z epoki Ludwików wyrasta widoczne źdźbło trawy.
Ustaje ochota, na wysokości znarowionej dłoni.
A ja chowam się gdzieś za sobą samym, czyhając na chwilę, gdy będę mógł przemknąć dołem lub pomarudzić na górze.
tum. Krystyna Rodowska
Bruno Schwarz
październik 12, 2017 08:55
Dzięki serdeczne!
Tomek
październik 11, 2017 21:08
Wieloznaczny. Nie można mu odmówić liryki.
Ale chyba wolę Twoją prozę. Choć i wiersze i proza - widać, że są tego samego autora.
Pozdrawiam.
Ada
październik 11, 2017 17:40
Nie tylko mi się podoba. To wiersz, który z każdym czytaniem maluje inne obrazy. Brawo!
Janusz.W
październik 11, 2017 17:00
dobra robota)))
Akinezja
październik 11, 2017 12:19
Podoba mi się ten wiersz. Niepretensjonalny, nie wyjaśnia świata, nie orzeka. Popycha w ruch wyobraźnię: może to być dzień na wysypisku śmieci, albo zatykająca dech metafora.