Brozic
Sonet XI (Ileż to zgonów..)
Ileż to zgonów i narodzin ile W krótkim dni naszych przechodzim zakresie! Tłum nowych pędów wciąż do życia rwie się, Gdy to, co przedtem w pełnej kwitło sile. Spada jak liście obumarłe w lesie... Szybko mkną w przeszłość niepochwytne chwile, A każda cząstki oderwane niesie Z naszego wnętrza... i składa w mogile. Wciąż coś przybywa i coś nam ucieka; Myśli, uczucia rodzą się i giną; Każdy dzień stwarza świeży kształt człowieka. Który nad dawną wyrasta ruiną... I tylko pamięć wiąże w całość jedną Mgliste obrazy, co w przelocie bledną.
Ilość odsłon: 1304
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.