Joanna-d-m
Tajemnica
Zarzucała drobne ramiona na jego szyję, tuliła, całowała – kochała, potem on swoją
księżniczkę unosił lekko jak piórko i układał w puchowej pościeli (...)
Po wszystkim, wspólnie brali kąpiel w wannie - było dużo piany, tak dużo jak chciała.
Potem, rytuał wspólnej modlitwy o dozgonną miłość, wierność i wytrwanie w
dochowaniu ich cudownej tajemnicy (nie dlatego, że robili coś złego, ale z powodu
ludzkiej zawiści) - przekonywał ją, a ona wierzyła.
Jednak, któregoś dnia pochwaliła się mamusi i nagle jej poukładany dziecięcy świat
zupełnie się rozsypał, nie potrafiła zrozumieć. Dlaczego ukochany tatuś musiał ją
opuścić na długie lata.
Czuła, że go zawiodła, zdradziła, wyrządziła mu zło.
Teraz już sama modląc się, pyta, czy jej wybaczy?
Po latach...
Wraca kamień z kamiennych murów,
nerwowo potyka się o kamienie na drodze
(te bólu nie niosą)
Marzy o przejściu granicy,
chce wskrzesić ogień, ocierając się
o swój kochany kamyczek.
Ten, zagubionym spojrzeniem przywitał.
Łza w jego sercu ranę wydrążyła - zastygła.
Kamień, kamieniem pozostał.
Komentarze
Konto usunięte
październik 14, 2017 17:51
Wrócę tu jeszcze :-)
Krytyk
październik 14, 2017 17:35
Hmm...