point of view
Zanzibar w ogniu
niekojące tendencje przenikają na wskroś
zalewają pokoje błękitnym drganiem much
uwikłanie w misternie utkany spór z pająkiem
zajmuje im całe życie
ci wszyscy oni
nauczyli się do perfidii transmitować
swąd nadpalonego nosorożca
a nam brakuje już wody w oczach do gaszenia czułości
znikają dylatacje pomiędzy życiem a przeżyciem
dzieciństwa nadal pachną siuśkami
i przypalonym mlekiem
starość już tylko moczem
zawsze to jakiś postęp
starców łatwiej obezwładnić
bojowym pampersem o zapachu konwalii
unieruchomieni na zakurzonych portretach zaszczańcy
odkupują winy przed telewizorami
z uwolnionych klatek
szufelką wygarniamy nocniki pełne wyżarzonych dni
tradycja karuzeli przykazuje nakarmić kruki
otwierać okna wyrzucać zużyte godziny
rozproszenie całego tego smrodu jest łatwe
drzewa właśnie uwalniają przestrzeń
sztucznie nadęte nosorożce
które uciekły z błyszczącej poświaty
leniwie kołysząc się na ogołoconych gałęziach
obżerają z chipsów nieświadome niczego młode matki
na dodatek robią bezczelne miny
do dzieci w wózeczkach
te najzuchwalsze
wysiorbują mleko z podgrzewanych butelek
nie spodziewają się że
znowu bezinteresownie zaskoczy ich zima
zresztą to też zalicza się do cykli
spójrzcie
niektóre już mają gęsią skórkę
zalewają pokoje błękitnym drganiem much
uwikłanie w misternie utkany spór z pająkiem
zajmuje im całe życie
ci wszyscy oni
nauczyli się do perfidii transmitować
swąd nadpalonego nosorożca
a nam brakuje już wody w oczach do gaszenia czułości
znikają dylatacje pomiędzy życiem a przeżyciem
dzieciństwa nadal pachną siuśkami
i przypalonym mlekiem
starość już tylko moczem
zawsze to jakiś postęp
starców łatwiej obezwładnić
bojowym pampersem o zapachu konwalii
unieruchomieni na zakurzonych portretach zaszczańcy
odkupują winy przed telewizorami
z uwolnionych klatek
szufelką wygarniamy nocniki pełne wyżarzonych dni
tradycja karuzeli przykazuje nakarmić kruki
otwierać okna wyrzucać zużyte godziny
rozproszenie całego tego smrodu jest łatwe
drzewa właśnie uwalniają przestrzeń
sztucznie nadęte nosorożce
które uciekły z błyszczącej poświaty
leniwie kołysząc się na ogołoconych gałęziach
obżerają z chipsów nieświadome niczego młode matki
na dodatek robią bezczelne miny
do dzieci w wózeczkach
te najzuchwalsze
wysiorbują mleko z podgrzewanych butelek
nie spodziewają się że
znowu bezinteresownie zaskoczy ich zima
zresztą to też zalicza się do cykli
spójrzcie
niektóre już mają gęsią skórkę
Ilość odsłon: 1060
Komentarze
Konto usunięte
październik 27, 2017 20:57
odważnie, bez ogródek. mocna liryka ma ostatnio wzięcie. pozdrawiam Cię point.
Tomek
październik 27, 2017 13:56
Treść mocno "niesmaczna". Prawdziwa.
Pozdrawiam.
Konto usunięte
październik 27, 2017 00:06
ależ mi się podoba, ziemia nie przestaje się kręcić:)