Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Raz byłem u niej: z kotkiem na ręce 

Siedziała w oknie w białej sukience 

I paluszkami drażniła kotka: 

Pieszczotka! 



I wkoło twarzy dziewczęcia białej, 

Zarumienionej, loczki się chwiały 

I uśmiechały się oczka czarne 

Figlarne. 



Siedzę i czekam godzinę całą, 

By dziewczę z kotkiem igrać przestało 

l pogadało kilka słów ze mną... 

Daremno! 



Ani mnie widzi, ani mnie słyszy, 

Kotek jej rączkę chwyta jak myszy, 

Czasem zadrapie. Ona to woli - 

Choć boli. 



Więc rzekłem sobie: jeszcze za wcześnie 

Pukać w serduszko, co leży we śnie, 

l unikałem dzieweczki białej 

Rok cały. 



Kiedym powrócił, znów w tym pokoju, 

Przy tym okienku pełnym powoju, 

Bluszczów, siedziała moja pieszczotka 

Bez kotka. 



Lecz czegoś dziwnie zmieszana była, 

Oczy ku ziemi wstydna spuściła 

I zrumieniła się jak jabłuszka 

Po uszka. 



Byłem pewniutki, że z mej przyczyny... 

Wtem wiatr firanek ruszył muśliny 

I zobaczyłem sprawcę rumieńca - 

Młodzieńca. 



I znów panienka, jako przed rokiem, 

Choć siedzę, czekam, nie rzuci okiem; 

Lecz już nie kotek tym razem winny: 

Kto inny... 



Kto inny śpiące zbudził serduszko 

I szepta teraz miłośnie w uszko... 

Ha, szkoda! późno przyszedłem trocha: 

Już kocha! 

Ilość odsłon: 1158

Komentarze

Nie znaleziono żadnych komentarzy.