Janusz.W
Ocean
idiomy Bogów uzupełniając pustkę
uderzają z zimnym oddechem
zapada się i rozpada wyhodowana noc
kwarantanna po gwiazdach zabija
nic już nie urośnie między szczelinami
na dłoniach wszechświata umiera mrok
powietrza od nowa nabiera rozpędu
popychane przez wiatr na skaliste brzegi gór
Thor pogrzebał bez reszty cały ocean
już pod kamieniami miłość
wraz z robactwem wsiąka w piach
i nadchodzi nowy etap
narodzin krwiożerczej bestii
a ofiary nieodwracalnych zmian
ucztując w Walhalli przy stole Odyna
nieśmiertelnych przy tym paraliżuje strach
by nie wygrzebać tego co pozostało
materii wytatuowanej po same brwi
Ilość odsłon: 1228
Komentarze
Janusz.W
listopad 08, 2017 11:23
dziękuje za korektę i opinię
chyba nie zawsze udaje się być błyskotliwym i chyba raczej nie potrafią płynąc z falą mniej jednak nie tonę))
dziękuje Mars .Leszku
x l a x
listopad 07, 2017 20:38
"by nie wygrzebać TEGO co pozostało
materii wytatuowanEJ po same brwi"
tematyka nie zwala z nóg, niestety
Leszek.J
listopad 07, 2017 20:32
Głęboki wiersz, jak Pacyfik.
Pozdrawiam