Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

W dzień w którym umierał, mój ojciec
Pędził samochodem jak szalony

I był głuchy na prośby

Może coś mu mówiło, że z każdym kilometrem
To, co drenuje jego ciało z witalności, rośnie w nim z taką siłą
jak prędkość którą właśnie rozwinął

Musiał wykazać się nie lada odwagą
By dowieźć nas do celu w jednym kawałku

Nie dał tego po sobie poznać, pomachał mi tylko
Białą flagą uśmiechu, a jego oczy przemawiały 
Językiem, w ten sposób 
Jakby to był nie był pierwszy raz kiedy stawał 
w obliczu tego
Przed czym się wszyscy buntujemy

Może były dni, kiedy był na tyle samotny 
Że niektórzy poczytaliby mu to za głupotę, a inni za szaleńczą odwagę 
Więźnia, który stoi pod ścianą czekając na egzekucyjny pluton

Tęsknię za nim, choć jestem prawie pewien 
Że popełnił nową gałąź samobójstwa 

Ostatecznie jednak, dowiózł nas do celu, w jednym kawałku
Niech spoczywa w pokoju, w którym go znalazłem 
Odważny kapitan, albo po prostu 
Facet.

Ilość odsłon: 4921

Komentarze

listopad 09, 2017 12:18

Cześć. Znajomo, w jakim sensie?

Konto usunięte

2-5

listopad 09, 2017 12:13

te spacje przed przecinkami wyglądają znajomo.