Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

To samo miejsce, z którego wystartowałeś
Siedzę na pieńku, wokół hałdy śniegu  

Przełykam puszkowego browca i myślę
Nowy Jork, Route 66, marzenia którymi nas karmiłeś
Masz na wyciągnięcie ręki, mały pstryczek

Minęło juz dziesięć lat
Jesteś po rozwodzie, a moje serce bije głównie dla córki

Czasami błądzę, szwendam się po ciemku i wracam na nasze miejsce
Tu za torami
Gdzie piliśmy tanie wino i skręcałeś jointy
Z moich papierosów

Księżyc lewituje mi nad głową, a chmury idą naprzeciw siebie
Z dwóch kierunków 
Gdybym zaczekał, może usłyszałbym, jak pod naporem ich spotkania
Pęka niebo

Ale przejeżdża pociąg i tumult zagłusza wszystko
Spierdalam stąd, jednak jakaś część mnie 
Zostaje, by odmrozić tyłek w rekompensacie za lata naszej przyjaźni

Ilość odsłon: 1008

Komentarze

listopad 17, 2017 22:13

Wycięłabym strofkę 2 i 3
„a chmury idą naprzeciw siebie
Z dwóch kierunków”
dopowiedzenie zbędne - jeżeli naprzeciw to wiadomo
„Gdybym zaczekał,” na pewno zaczekał?

Myślę, że nad tekstem jednak trzeba by jeszcze posiedzieć

Pozdrawiam

listopad 17, 2017 21:21

brak

listopad 17, 2017 21:20

Początek coś zapowiada, później się czyta bez przekonania, brok jądra konkretnej fabuły.
Pozdrawiam

listopad 16, 2017 23:56

technicznie: albo New York albo Nowy Jork - wybieraj
"Route 66", jeśli chcesz konsekwencji, bo masz znaki przestankowe.
weź pomiń całe to gadulstwo od "minęło..." do "papierosów"
jeśli chmury idą naprzeciw siebie z dwóch kierunków, to..ja nie wiem ile masła maślanego możesz ubić...
coś się klei, ale bardzo to wszystko ogarnięte chaosem i jaraniem.
zajaraj, napisz cokolwiek i wróć do tego następnego dnia
pozdrawiam