Czarny Wilk
Lanckorona 2016
Miałam kiedyś sen jak biegam po wodzie
na bezdechu w momencie zachwytu
drżą odbite od powierzchni krople granatowej wody
rozbitej twoim pędzlem z wiewiórczego futra
zawieszone w przestrzeni sferyczne duchy atmosfery
w twojej pracowni gdzie kot gliniany
szmaragdowe oczy ma
Nazwałbyś muzą na stary wzór to widzenie
to co wdychasz inni nazwaliby kurzem
jednak ty wiesz tak pachnie dom
Czerwoną cegłą i zieloną trawą
Wszystkie twoje obrazy widzę w mym śnie
te garnczki i wazy po których wiją się i kwitną kwiaty
w wiklinowym koszyku pod chustkami
mieszkające szmaciane lalki i drewniane koniki
biegają czasem po domu gdy śpisz
a sowa otwiera jedno oko
jakby próbowała zagadać do głowy byka
wiszącej nad drzwiami
Noc już w pełni na łące
Śpią nimfy ważki i stróże wieczorne
brązowo szare koniki polne
na małych sasankach pierwsze skrzypce
roztańczone źdźbło trawy gra wiatrem poruszone
błękitne teraz w ruinach oczy mam
roziskrzonych świetlików czar może sprawi
że byk gliniany wyskoczy na nią ze ściany.
Chciałbym tęsknić tylko do twych obrazów kochany...
Avatar: http://www.mareklasak.republika.com.pl/chaty20.html
Komentarze
Leszek.J
listopad 27, 2017 20:25
W Lanckoronie nie byłem a szkoda - czy to na terenie Polski? Zdaję mi się że tu jest opis rezydencji magnackiej. Dobrze był poczytać.
Pozdrawiam
Joanna-d-m
listopad 25, 2017 21:46
Ja tu nie widzę złośliwości
bo jakaż ona by miała być do dawnych, pięknych chat o słomianych dachach i wystroju ich wnętrz
Wiersz, jak i Lanckorona (byłam) - w parze podobają mi się bardzo.
Pozdrawiam
Tomek
listopad 25, 2017 18:45
Ładne, choć puenta troszkę złośliwa.
Gdzieś na początku masz zaraz po sobie *wodzie i **wody. Rzuca się w uszy.
Nie będę wytykać ułomności w budowie wiersza, bom grafoman i nieuczony w Piśmie.
Pozdrawiam.