Welles horse eats eggs
Nim zapadnie ciemność
"zakochany człowiek
ma w sobie coś z psa;
kopnij porządnie,
może w końcu nie wrócę"
żona anny "Szukam słów, które nas odrealnią*"
Mówiła: kocham. Nie mogę cię stracić. Nie przeżyję bez ciebie.
A on dzielnie znosił jej miłość.
Tamtego dnia, kiedy kochał się z nią po raz pierwszy, była taka szczęśliwa… Potem leżała wtulona w niego: "tak cieszę się, że przyjechałeś". A wiesz, co on na to...? "W sumie i tak nie miałem już po co jechać do tamtej".
Udawała, że nie słyszy wycia syren alarmowych… Błąd. Duży błąd.
Była coraz bardziej zaborcza. Chciała mieć go tylko dla siebie. Ale on nie chciał zrezygnować z innych kobiet.
Ustalił warunki umowy: miała siedzieć cicho, a on za to będzie dla niej miły (jeśli wiesz, co mam na myśli). I była cicho, niech Bóg jej wybaczy. Zgodziła się na ten upokarzający warunek. Bycia nawet nie tą drugą, lecz raczej trzecią albo i czwartą.
W chwilach słabości, pod kojącym wpływem promili w krwiobiegu, obiecywał miłość, oddanie, opiekę. Wiesz, jakie to ważne, gdy człowiek całe życie czuje się śmieciem?
Gdyby wiedziała, jak to się skończy, nigdy by się w to nie pakowała. Nie dałaby się uwieść.
Jak mógł być tak podły? Uwodzić ją i jednocześnie kręcić z tobą? Bawił się wami jak kot myszą.
Jak mógł?
Stworzył sobie prywatny teatrzyk kukiełkowy. Byłyście jego lalkami, a on się dobrze bawił.
Mówił że ją kocha, tobie mówił to samo. A potem obie kopnął w dupę. Tamtą też kopnie.
Cały czas zdradzał. Najpierw żonę, później ciebie, później ją. Bez świadomości, że robi źle, że krzywdzi. Próbował zrzucać na nią winę za to, że zdradza!!! Swoimi "wyrzutami sumienia" chciał ją wybrudzić jak gównem.
Zapadała się coraz bardziej. Z pogodnej młodej kobiety pozostał cień. Wróciły upiory z dzieciństwa. Mała dziewczynka, której wszystko zabrano. Najbliższe osoby nie zapewniły jej bezpieczeństwa. I ktoś bardzo ją skrzywdził. Nie miała NIC. A on dał jej tak wiele. Złudzeń. Przecież łaknęła miłości jak powietrza. Tak bardzo, że wymyśliła sobie ładne uczucia, pomost mentalny, przyjaźń, bliskość, wymyśliła jego i siebie na zawsze razem, odtrutkę na całe zło świata. Wszystko od początku było tylko w jej chorej, poranionej głowie. A on kilkoma brutalnymi ciosami zatłukł ten wymyślony świat. Szkoda, że tak długo pozwalała sobie w niego wierzyć.
W końcu nie potrafili już ze sobą normalnie rozmawiać.
Znudził się już dawno, czekał tylko na odpowiedni moment. Taki, żeby zabolało najbardziej. Aż będzie zupełnie bezbronna, oszalała z pragnienia.
I wtedy ją zabił. Wyrwał jej serce i nasrał do środka.
A Tamta przybiła ostatni gwoźdź do jej trumny.
Myślisz, że teraz już cię nie zdradzi? Dasz mu kolejną szansę? A potem kolejną...? Pamiętasz jego opowiadanie… ? Przecież on się szczyci tym, czym jest. Powiedział jej kiedyś: "jestem bajerantem, uwodzę kobiety. Ale żadna nie zrobiła mi tego co ty mi zrobiłaś". Wiesz czemu? Bo nie zgadzała się na bycie jego kolejną kukiełką. A kiedy skamlała o jeszcze jedną szansę, wiesz, co powiedział? "Udowodnij, ze jesteś od niej lepsza. Wtedy dokonam wyboru".
Kiedyś stwierdził, że nie może cię zostawić po tym, co dla niego zrobiłaś. Dawał ci wciąż złudzenie bliskości. Kochał siebie w tobie. Imponowała mu twoja troska. A jej miłość go drażniła, bo nie była tak uległa jak go przyzwyczaiły inne kobiety.
Nie będzie się mściła. Inna zraniona kobieta następnym razem znajdzie go choćby w mysiej dziurze i wyrwie mu jaja żywcem.
Jej już na niczym nie zależy.
Ale zanim zgasi światło wystawi tę brzydką historię na osąd publiczny.
Komentarze
Alga
grudzień 06, 2017 21:44
W moim przekonaniu trzeba to nieco uporządkować. Poustawiać postaci na scenie. Zdecydować się na jeden styl. Przejrzeć wypowiedzi - czy na pewno brzmią naturalnie. Zastanowić się nad interpunkcją. O ile jedno. dwa stwierdzenia są trafne, o tyle nie ma tu nic odkrywczego. Temat jest przewałkowany.
Ale widocznie potrzebny.
Pozdrawiam :)
Leszek.J
grudzień 06, 2017 20:05
Dla mnie przerysowane ale pewnie i tak się zdarza.
Pozdrawiam
Joanna-d-m
grudzień 06, 2017 18:24
Przyznaję, że za pierwszym zbyt szybkim czytaniem lekko pogubiłam się <kto do kogo, moje, twoje, jej, tamtej> ale po drugim, spokojniejszym - to niezły kawałek opowiadanka. Niezły w sensie <tak, to brzydka historia> ale jakże prawdziwa, myślę, że nieodosobniona.
Pozdrawiam