Domestica
Jednonocne gniazda
W styczniu nad ranem jest niebiesko.
W mokrych gałęziach i brudnych liściach
coś oddycha, a potem cichnie powoli.
To noc zostawia na śniegu krucze ślady,
są tam dopóki miasto nie puchnie od kroków.
Budzę się wtedy i słodzę herbatę.
Jest zimno, więc myślę o ostatnim lecie —
o owadach umierających w ulicznych latarniach i
tych wszystkich chłopcach, z którymi bywałam.
Coś mi mówi, że zimą jest tu jeszcze niebezpieczniej.
Na przystankach lgnie się do obcych spojrzeń,
a w knajpach szuka rozgrzanych rąk.
Dlatego muszę zostać i dopić herbatę,
albo uciec zanim zrobi się ciemno.
Bo styczeń, krwiożerczo żywy,
ocieka potrzebą oswajania,
pełen chłopców płochych jak zmarznięte wróble.
cykl Atrybuty zimy
Ilość odsłon: 3678
Komentarze
Domestica
grudzień 20, 2017 08:57
Dziwna, dziękuję bardzo. :)))
Dziwna
grudzień 18, 2017 18:04
Podoba mi się sposób podania wiersza
obrazowanie na zasadzie ciepło - zimno
i ta tęsknota wyczuwalna - dla mnie
pozdrawiam
Domestica
grudzień 18, 2017 14:17
Dziękuję, Leno. Zależało mi właśnie na tym, by mróz (nie tylko ten związany z temperaturą) był tutaj odczuwalny.
Pozdrowienia.
Lena Pelowska
grudzień 18, 2017 11:47
Bardzo fajne przemyślenia, ciekawy tekst. Aż czuję tę zimę w kościach... Pozdrawiam
Domestica
grudzień 18, 2017 09:23
Dziękuję bardzo za ślady.
Pozdrawiam!
aidegaart
grudzień 17, 2017 13:42
bardzo fajny, zgrabnie napisany tekst
pozdrawiam
mandarynek
grudzień 17, 2017 13:39
Podoba mi się od" budzę się wtedy i słodzę herbatę" jest żywszy wiersz od tego momentu, dlatego moment "krwiożerczo żywy" wydaje się zbędny. Ciekawie i malowniczo.
Domestica
grudzień 16, 2017 08:28
Bardzo dziękuję za odzew pod wierszem. :)))
Tomek
grudzień 16, 2017 04:46
:)
Pozdrawiam.
Joanna-d-m
grudzień 15, 2017 23:05
Podoba mi się ten wiersz, również i komentarz poniżej
Pozdrawiam