elco
rodzaju
letnia mżawka spływa pod latarniami strąca
roztransowane ćmy na ręce oklejające skórę
w letnich wspinaczkach po drabinie kariery
we francuskich stosunkach
nie pierwszy raz miesiączka zwiastuje radość i pokutę
mężczyźni zadośćuczynią w słabszych erekcjach albo
w zaciąganiu się światem jak kocem we wpatrzeniu
w jeden punkt na kalendarzu z wyprzedzonymi datami
siódmego dnia stworzenia miano otworzyć
urzędy przydzielić każdemu skończoną liczbę
cykli menstruacyjnych i nasieniowodowych
ósmego dnia zaplanowano stwarzać świat
na nowo lecz dotychczasowy zaczął się niszczyć
tak jakby stwarzał się od nowa dlatego bóg
poszedł na urlop robotę przejęły kobiety
postawiły drabinę do nieba którego nie
sięgnęły zaczęły zatem zrywać jabłka
poklepywane od dołu przez gapiów
bóg wrócił z urlopu i powiesił się na drzewie
zamiast świata rozpocząć nową erę w której
wszyscy stracili rachubę czasu próbując
odmierzać go deszczem
Komentarze
Konto usunięte
marzec 30, 2017 23:10
Podoba mi się.
Konto usunięte
marzec 30, 2017 22:49
Niezły wiersz; daje do myślenia i JEST przemyślany. Pozdrawiam