Marcin Legenza
Na pomoc
Potrzebuję bezbolesnego tlenu,
Bo czuję jak bez niego jest trudno
Złapać dech w tej bessie próżnych.
Kontestuję zachód, dnia koniec,
Z kartką papieru jak ideolog.
Codziennie w nocy pełnia w czerni.
Jednak niespodziewana, co gra prawdę.
Jak dużo zdań wypowiadają mądrzy.
Tyle tylko, że mówią to do siebie.
Nie ma czym oddychać - przecież dźwięk
Stacji radiowej mi w tym nie pomorze.
Trzeba dalej się zastanawiać co później.
Powietrze na pomoc do ciebie muszę!
Położę się za jakąś chwilę, znowu krzywo.
Bardzo potrzebne mi jest katharsis
I te powszechne prawa wszechobecne,
Te kosmiczne, i te ziemskie tutaj.
Ale czy wystarczy mi ten tok myślenia?
Zaraz za szybą okna świeże powietrze
I wy różniący się jak przedmioty.
Nawet mnie martwemu jest potrzebny wiew.
Ilość odsłon: 1143
Komentarze
Czorcik
marzec 28, 2017 19:16
Rozumiem ten krzyk, ale za dużo tu egzaltacji. Potraktuj ten wiersz jako szkic a może coś dobrego się wykluj.
Marcin Legenza
marzec 28, 2017 14:25
Przepraszam, ostatnie rzeczy pisałem od ręki. Dzięki za uwagę panie Pawle. Raczej nic więcej nie zmienię. Tak wygląda w orginale.
Konto usunięte
marzec 28, 2017 11:31
"Nie ma czym oddychać przecież dźwięk
Stacji radiowej mi w tym NIE POMORZE"
"nawet martwemu mnie jest potrzebny wiew"
:)
widzę, że chcesz ale jest gorzej niż źle.