Jakub Sajkowski
Najważniejsze i najtrudniejsze. Wywiad z Teresą Radziewicz 07.02.2010
Do tej pory w wywiadach eksplorowaliśmy meandry miast, większych i mniejszych, zgiełk poezji Aleksandry Zbierskiej, morze i odległości Ewy Brzozy – Birk, podróże, obsesje i brudne hotele Wioletty Grzegorzewskiej. Teraz coś zgoła innego. Wieś pod Białymstokiem, na Podlasiu, blisko wschodniej granicy. Zapach skoszonych traw, kąpiele w Biebrzy, i spokój. Tak, pokora i spokój – to chyba słowa-klucze, jeśli chcemy mówić o Teresie Radziewicz, jako poetce i jako o człowieku. Zapraszam do lektury.
__________________________________________________________________________
A więc, droga Tereso, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę jak bardzo NIE jesteś poetką awangardową. Patrząc na Lewą stronę mam
wrażenie że jest to tomik klasyczny na niejednej płaszczyźnie -
klarowności i przejrzystości przekazu, odwoływania się do wartości, było
nie było, tradycyjnych... Czy zgadzasz się z tezą postawioną w tym
pytaniu?
Drogi Jakubie...Odrobinę się z Tobą zgadzam, a odrobinę będę polemizować (śmiech).
Z dziką rozkoszą wysłucham Twego stanowiska polemicznego.
Owszem,
jeżeli chodzi o klarowność, przejrzystość czy - przywoływane przez
Ciebie - wartości "tradycyjne", chyba powinnam Ci przyznać rację. Ale
powinniśmy się zatrzymać nieco nad formą.Słyszę
wielokrotnie pytania, czy naprawdę to, co piszę, to jeszcze wiersze,
czy może już proza. Więc chyba można tutaj mieć wątpliwości co do tzw.
"klasyczności", nieprawdaż? Chociaż trudno nazwać to wielką awangardą
(śmiech).
Skoro
zatem nie zgodziłaś się, odwrócę nieco planowany porządek pytań i
podrążę: co cię najbardziej kręci w poezji najnowszej? Możesz podać
konkretne nazwiska, inspiracje, ale chodzi mi też o jakieś bardziej
ogólne zjawiska.
O matko, takie pytanie zadałeś, że mogłabym przygotować kilkustronicowy esej (śmiech). W
najnowszej poezji kręci mnie przede wszystkim słowo. Słowo w całej
swojej okazałości, wieloznaczności, we wszelkich smakach i
zaskoczeniach. A za słowem - język. Cenię (jako tradycjonalistka!)
czystą polszczyznę. A tuż za nią - to, jak autor wykorzystuje jej
możliwości. Język polski, to język niuansów, wieloznaczności. Im
bardziej autor korzysta z tych właściwości języka, tym ciekawiej się go
czyta. Lubię też soczystość, jędrność słowa. Co nie znaczy, że nie
docenię wycyzelowanych smaczków. To wszystko lubię w warstwie językowej.
Ale samo słowo, gdy autor nie wie, co chce powiedzieć, gdy nie ma nic
do powiedzenia, a samym słowem się bawi - to za mało.Jako ta przywołana przez Ciebie tradycjonalistka nie byłabym sobą, gdybym zlekceważyła treść.
A jacy poeci/prozaicy nie-współcześni są dla Ciebie najważniejsi?
Z
poetów - bardzo niemodnie wymienię takich jak Herbert (bardzo ceniony
przeze mnie), Szymborska, i - może zaskoczę - Twardowski, ten
wcześniejszy z tomu np. "Nie przyszedłem pana nawracać". Czyli –
klasyka, nuda (śmiech). No i to niby współcześni, chociaż nie najnowsi
poeci.Z mniej współczesnych? Staff, Gałczyński i Leśmian. Staff za
melodię w wierszach. Gałczyński za zaczarowaną dorożkę. Leśmian za
leśmianienie. Poza tym... (sama jestem zaskoczona) Rillke i Achmatowa.
A proza?Szeroka proza, barwna. Marquez, Tolkien. I wciąż mnie ciągnie do bardziej współczesnych jak Irving, Caroll, Lodge, Myśliwski, Tokarczuk…
Przeszłość jest ważna. Kształtuje. Dzięki niej jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, dzięki niej jesteśmy sobą. A bohaterka Lewej strony
szczególnie docenia wagę przeszłości. Poza tym przeszłość zostawia w
nas coś bardzo cennego, czyli wspomnienia. Właściwie to ogromny skarb,
nie sądzisz?
Tak, jeśli się czyta Lewą stronę ma się wrażenie, że wspomnienia są „skarbem” Ale chyba nie tylko. Piszesz: Żałować, że się pyta, kiedy jest już za późno. Czy
to oznacza, że bohaterka „Lewej strony” ma, przepraszam za
górnolotność, jakiś dług do spłacenia? I czy można go spłacić - jako
forma spisania, opisania - poprzez poezję?
Raczej
nie chodzi o dług. Mówiłabym raczej o pragnieniu dotarcia do korzeni. O
świadomości swojego pochodzenia, świadomości tego, kim jestem, skąd
taki/taka jestem. I o szukanie tego również w przeszłości, tej dalekiej,
związanej z przodkami. Ale nie tylko. Natomiast jest taki moment, kiedy
chciałoby się wiedzieć jak najwięcej, ale jest "za późno". Odeszli ci,
którzy mogliby informacji pełnych udzielić. Chociaż, może i można mówić o
spłacaniu długu… który nie jest możliwy do spłacenia. No to kolejne pytanie będzie o "niemożliwość", ale o inny rodzaj tejże. Kolejny ważny, zdaje się, cytat: I nagle łapię najważniejsze słowo/a ono mocno kłuje w język. Czym
jest to najważniejsze słowo i dlaczego sprawia taką trudność w
nazywaniu, opisywaniu, docieraniu? I (tak się zastanawiam po
przeczytaniu jednym, drugim, piątym) czy tym słowem może być "śmierć"?
Może być. Ale nie musi. Bo może to jest "wiara"?
"Miłość"? A może jeszcze inne? Poza tym - zawsze to, co najważniejsze,
było najtrudniejsze. I odwrotnie. Często najtrudniejsze stawało się
najważniejszym. Tak chyba człowiek jest skonstruowany, że bardziej ceni
to, co zdobywane z trudem. Złapać "najważniejsze słowo" to też
odpowiednio nazwać. A sam wiesz, że znalezienie dobrego słowa to
niełatwa sprawa.
A jak ty, jako Teresa Radziewicz, już nie peelka ani bohaterka, podchodzisz do historii z Lewej strony? Jak bardzo osobista jest ta historia i czy są to słowa które tak "kłuły" że "musiały powstać"?
Ta
historia została przeze mnie zmyślona... I w tym stwierdzeniu jest
sporo prawdy. Ta historia jest też prawdziwa, nie zaprzeczę (śmiech). Ta
historia jest osobista. Ale jednocześnie jest w pewnym sensie
"przetworzona". Są wiersze, które opieram na faktach, ba, niektórzy
odnajdą w nich siebie. Ale
jednocześnie nie chodzi mi o poinformowaniu o wydarzeniach, jakie w moim
życiu miały miejsce. Sięgam po nie, owszem. Niech będzie. Ale sięgam po coś… Bo próbuję coś powiedzieć? Bo muszę, tak mocno "kłuje w język"?
A (że odejdę nieco od Lewej strony)
jak bardzo "Twój" jest cykl o Soni, z Twojego nieopublikowanego
(jeszcze) tomu? Bo że jest choćby po części kreacją - to pewne, ale ile w
tym kreacji, a ile "alter ego" autorki?
Powinnam się wykrętnie tłumaczyć, że Sonia to przecież po prostu
podmiot liryczny (śmiech). Chyba jest tak, że czasem łatwiej jest
powiedzieć coś - przez kogoś, włożyć w usta postaci słowa. Racja, nie
jest Sonia całkowitą kreacją. Ale i nie jest moim "alter ego". Nie
chciałabym, żeby czytano te wiersze poprzez moją biografię.Trochę się do niej [Soni – przyp. KS] przyznaję, a trochę odżegnuję (śmiech). Kompletnie
nie wiem jak można by odczytywać Sonię przez Twoją "biografię" (chyba
nie znam jej na tyle zresztą ;) ). Ale teraz kolejne pytanie nieco
osobiste. Byłaś trzykrotną nominowaną w konkursie im. Jacka Bierezina.
Pierwsza nominacja była, zdaje się, w 2006 roku, co oznacza, że już
wtedy miałaś jakiś projekt swojej książki. To oznacza, że od stworzenia
tego pierwszego projektu do ukazania się go w formie materialnej minęły
trzy lata. Jakie to uczucie po tak długim czasie wydać wreszcie tak
długo oczekiwany - zapewne nie tylko przez Ciebie - tomik?
Uczucie
dziwne. Tak, trzykrotnie byłam nominowana, ale za każdym razem to był
mniej lub bardziej różniący się od poprzedniej wersji tomik. Pierwsza
książka była zupełnie inna, właściwie z tej pierwszej wersji do tomiku
wydanego weszło niewiele tekstów, musiałabym je porównać, ale nie za
wiele z pewnością. Poza tym, co do wydania książki - wiesz przecież, co
sądzę na ten temat.Mówię o
decyzji, że póki mi ktoś nie zaproponuje druku (czyli dopóki nie uzna,
że moje wiersze mają wartość nie tylko dla mnie), nie zdecyduję się na
wydanie tomu. Dlatego tak długo się nie ukazywał.
Na koniec - zapytam o Twoje plany. Pytanie standardowe, ale nie mógłbym go nie zadać, bo oboje wiemy, że masz już praktycznie gotowy drugi tom, pod tytułem Świat urodził się pomarańczą. Czy zamierzasz go wydać? Jakie są Twoje inne plany związane z pisaniem?
"Świat urodził się pomarańczą" - ten tomik prawie jest gotowy, jeszcze waham się, robię poprawki. I zobaczymy, może się ukaże. Na razie wszystko mieści się w kategorii zamierzeń. A moje inne plany związane z pisaniem? Sama nie wiem. Chyba będę po prostu pisać. Póki muszę, póki jest we mnie taka konieczność.Dziękuję serdecznie za rozmowę.
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.