Toya
"pusta woda"
wydobywam się
od wczesnej wiosny do dziś
bezowocnie
choć pora zbiorów dawno minęła
piwnica pusta
na strychu stary kurz
wydobywam się
zawsze pod prąd
spod ciężkiej ręki ojca i matki
od siedmiu boleści
i dzieci przyklejonych do ścian
na słowo
żółć z żółci i czas
aż dojrzeją
rozbełtując niebo zalegające w kałużach
po brudny zmierzch
i ptaki strącone patykiem
na dnie
z mułu i wspomnień światła
lepią nowe skrzydła
i wschód
który zwróci im cienie
Ilość odsłon: 1043
Komentarze
Janusz.W
styczeń 29, 2018 10:41
rozbęłtając niebo nie doczekam świtu)))To ya pozdrawiam
Konto usunięte
styczeń 29, 2018 10:08
Smutne wspomnienia i droga pod prąd. Jednak gdzieś tam jest nadzieja...
z mułu i wspomnień światła
lepią nowe skrzydła
I wschód... podnieść się i iść dalej.
Ukłony dla Autorki
Lena Pelowska
styczeń 29, 2018 09:24
Bardzo obrazowe, cały mi się podoba. Jedynie w końcówce nie rozumiem, czy chodzi o ptaki strącone patykiem? czym / kim są owe ptaki dla peelki?
pozdrawiam
Konto usunięte
styczeń 28, 2018 22:40
Szczególnie druga zwrotka
Bliskie mi ta tematyka
Taka powiedziałbym odczuwalna, wspomnieniowa
Będę do tego wiersza wracac
Toya
styczeń 28, 2018 20:44
Dziękuję, Joanno:)
Joanna-d-m
styczeń 28, 2018 20:33
Smutny, bardzo smutny masz ten wiersz. Dobrze, że się jeszcze nie wylogowałam, że mogłam przeczytać i zaznaczyć środkowe kółeczko.
Pozdrawiam