Dorota
to nieprawda, że potrzebujesz skrzydeł
odrywając od ziemi cztery łapki jednocześnie,
wykonała serię krótkich lotów
nad zmarzniętą trawą w ogrodzie.
kto by pomyślał, że aż tak może rozbawić
czarna wiewiórka z białym krawatem
i jej patent na poruszanie się do przodu
metodą szybkich startów i lądowań.
że skupi myśli na poeinsteinowskich próbach
małych odkryć, magii przeplatającej widzialne
z niewidzialnym, jak nieistniejący pas startowy –
a przecież bierzesz rozbieg, bo go widzisz.
od wczoraj, zamiast kasztana na szczęście,
noszę w kieszeni świeżo wyłuskane orzechy.
może kiedyś mnie oswoi, nauczy latać.
Ilość odsłon: 2939
Komentarze
Dorota
luty 23, 2018 20:15
Alos, Tomku, Raf, Milo, Leszku - dziękuję za zatrzymanie się i zostawione słowa, uwagi, sugestie...przemyślę jeszcze ten tekst, miałam małe wakacje od pisania, jakoś jeszcze nie wpadłam w "trans"...choć mam już wizję zmian, niedopracowaną jeszcze :))
Pozdrawiam Was serdecznie
Leszek.J
luty 12, 2018 19:51
Myślę że my (nie wszyscy) też próbujemy się tak usilnie odrywać od ziemi, na różne sposoby, tylko niektórym to wychodzi. Fajny wiersz.
Pozdrawiam
Milo w likwidacji
luty 12, 2018 17:24
jest baza i myśl.
pozostała żmudna dłubanina, która sprawi, że czytelnik /nie mylić z nadętymi koNESESERAMI/ przeczyta płynnie i z przyjemnością zanurzy się w przekazie.
warto pomęczyć się jeszcze chwilę
raf
luty 12, 2018 16:48
PS kładąc twój wiersz na pierwszych literach, możesz na ostatnich wykonać twój pierwszy skok, pierwszą próbę oszukania grawitacji :):):)
Niech to będzie taki mój mały prezent dla Ciebie za ten wiersz :) Pozdrawiam Cie ciepło i życze udanego startu i szczęśliwego lądowania:)
raf
luty 12, 2018 16:40
odrywając się od ziemi,
wykonała serię krótkich lotów
nad zmarzniętą trawą w ogrodzie.
kto by pomyślał, że czarna wiewiórka
i jej patent na poruszanie się metodą
szybkich startów i lądowań może tak rozbawić
i skupić myśli na próbach oszukania grawitacji -
magii przeplatającej widzialne z niewidzialnym na nieistniejącym pasie startowym
od wczoraj, zamiast kasztana na szczęście,
noszę w kieszeni świeżo wyłuskane orzechy.
może kiedyś mnie oswoi, nauczy latać.
Dorcia, po kilku dniach noszenia ze sobą tego wiersza, tak oto go czytam...pozdrawiam
Tomek
luty 11, 2018 09:32
Pewnie znowu będę miał, odstającą od reszty czytelników, refleksję.
Czytam o delikatności ratującej rzeczywistość przez "nieobecnym pasem startowym". Wirtualnym? Orzechy tak łatwo pokruszyć.
Pozdrawiam.
alos
luty 11, 2018 01:59
Miodzio:)
Dorota
luty 08, 2018 16:47
raf - dziękuję za czytanie, za odnalezienie w tekście tego, co chciałam w nim zawrzeć, być może nieudolnie, ale tekst postał w ciągu paru minut , w dodatku "na faktach" haha...no ale skoro do rozczytania są moje intencje, to może nie jest tragicznie...czekam na uwagi, będę wdzięczna :) pozdrawiam
raf
luty 08, 2018 16:18
w.l.d. a ja tu widzę mega moc i ogromna tęsknotę do tego by stać się wolnym...może bardziej uwolnionym od wielu schematów i ograniczeń, które powodują,że się blokujemy na wiele spraw i ludzi.
Nie rozumiem, dlaczego wszyscy patrzą na wiersz przez pryzmat tej cholernej wiewiórki, która jest tu najmniej istotna...
Dorcia, mam kilka uwag, ale pozwól, że najpierw pochodzę z tym wierszem, przeżuję go trochę, przetrawię...Serdeczności
Dorota
luty 08, 2018 16:11
lu - dziękuję bardzo :) ale myślę, że wiewiórki mają to gdzieś ;)
w.l.d. - dzięki, że zajrzałaś. A czy wszystko musi być mocne? Z tym unoszeniem się to chodzi wyżej niż nad trawę? Spróbuję z pierwszego piętra :)
mandarynku - dzięki za czytanie, miło, że się podoba:)
Pozdrawiam Was serdecznie