Dorota
maj
deptak gwarem pęcznieje, tłumy w rajskim ogrodzie
sączą niebo przez słomki. w ustach smak curaçao.
dejá vú. wieczór pachnie bzowo, bzowo-nieznośnie.
znad stolików, znad szklanek głośny śmiech się rozchodzí
z zeszłoroczną beztroską. nic się tu nie zmieniło,
jakby tamten maj nadal gościł w rajskim
ogrodzie.
śpiące łodzie czekają przy znajomym pomoście -
białobrzuche rumaki. tak zwyczajnie popłyną
świtem. wiatr wzburzy grzywy bzowo, bzowo-nieznośnie.
mocno trzymać się siodła i emocje na wodzy,
nie pamiętać, że usta miały barwę zbyt sino -
fioletową, jak kwiaty tuż przy rajskim
ogrodzie.
drugi brzeg za daleko. jesteś kroplą na wiośle -
kilka chwil trzymasz formę, zanim znów rwana siłą
przyciągania, toń zmącisz bzowo, bzowo-nieznośnie.
psa zabrano. nikomu nie dał podejść do łodzi,
wypatrywał cię w tłumie, jakbyś zaraz miał z rybą
wrócić, równo podzielić. czasem w rajskim
ogrodzie
są kolejki. maj drażni bzowo, bzowo-nieznośnie.
Komentarze
Dorota
luty 23, 2018 22:17
Leszku - dziękuję za czytanie i komentarz. Miło, że przyjemnie się czyta, choć temat wcale nie taki przyjemny,,,
Maks - cieszę się, że zajrzałeś :) no może jest natłok, jakbym zaczęła wycinać, to chyba trzeba by było na nowo napisać....już nie jako villanellę...
Pozdrawiam Was ciepło :)
Konto usunięte
luty 23, 2018 21:34
Przyjemnie się czyta, bo jest sens, ale nad formą bym jeszcze popracował, bo gdzieniegdzie jest natłok treści, a ja lubię, jak jest sfera dla czytelnika. ;)
Leszek.J
luty 23, 2018 21:00
Piękna Villanella taka wiosenna, majowa przyjemnie jest czytać taki utwór.
Pozdrawiam