Marcin Legenza
Z życiorysu - zbiór z kilku dni
Droga pani, brakuje mi herbaty, nie mam
Na nią, na żaden gatunek, tyle tu nam nawiści...
Macham dłonią w nadgarstku żeby się wyluzować,
Często tak robię, i prawą i lewą, częściej prawą, tak w górę i w dół...
Dotyka mnie ta nawiść propagandystów, ich eksperymenty nad
Stanem rzeczy, na ludziach i rzeczach. Bo jest tak, że mamy
W posiadaniu one rzeczy i ludzi ludziom, nic wiele więcej nie ma,
Nie wliczając powietrza atmosfery ziemskiej.
Komunał - umiem myśleć, wyobrażać jak było dawniej,
Jak zmieniano narzędzia i kiedy - ars bene...
Rysunki-dowody, też atmosfer planet, życiorys krytyczny.
Obskurantyzm racjonalizmu, pojaśnienia dychotomii
Egzystencjonalnych i immanentnej etyki, etyki humanistycznej,
Irracjonalne autorytarne autorytety - to z Ericha Fromma...
Przecież widzę, że wiele było w wodzie oceanicznej
I teraz wiele odchodzi od grawitacji ziemskiej, skomplikowanie,
Jak ta noga za nogą która się od niej granicznie odrywa -
Jest tak u drzew Tolkiena kiedy się przechodzą,
Jak to udowadniał Henri Bergson - élan vital - siłą witalną
I determinacją do jak największej dominacji, a godzi to tylko
Pojęcie demokracji, zapping, eliksir młodości i sok z gumijagód,
Wulkaniczne źródła geotermalne w zmielonej, sypkiej kawie,
I pety i mapety prosto z ulic, i rozmowy telefoniczne
Z kretynami, ale to dzisiaj, bo nie pogodzę się z ignorancją.
- Zapomnę kiedy zemrę, salve! Obiecuję, odejdę...
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.