Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

THE DAY came slow, till five o’clock,

Then sprang before the hills

Like hindered rubies, or the light

A sudden musket spills.


The purple could not keep the east,

The sunrise shook from fold,

Like breadths of topaz, packed a night,

The lady just unrolled.


The happy winds their timbrels took;

The birds, in docile rows,

Arranged themselves around their prince

(The wind is prince of those).


The orchard sparkled like a Jew,—

How mighty ’t was, to stay

A guest in this stupendous place,

The parlor of the day!

============================

DZIEŃ wolno, aż do piątej szedł,

Nim wzgórzom u stóp padł,

Niczym rubinu nagły blask,

Lub kul z muszkietów grad.


Purpury nie mógł wstrzymać wschód,

Zorza zrzuciła pled,

Którym ją krępowała noc,

Jejmość już wolna jest.


A ptasi trel, szczęśliwy wiatr

Już aranżuje w pieśń,

Z ptactwa książęcy tworząc dwór

(Wszak on ich księciem jest).


Sad strojny jak bogaty Żyd -

Honory pełnić ma;
Wielmożny pan wykwintnych miejsc,

Lew salonowy dnia.


Ilość odsłon: 982

Komentarze

Nie znaleziono żadnych komentarzy.