Ludwik Perney
Kuny, szyszki, brandy
Rozumiem cię, Mick, gdy tracisz oddech, rozumiem,
nie wyłączyłem światła w letnim domu (Mick jest
postacią „Młodości”, udaję, że z nim rozmawiam),
tracisz oddech przy bogini piękna, ja wobec Agni
– nie wyłączyłem światła w letnim domu, pomyśl,
kilkaset kilometrów stąd iskry spływają jak krople
moczu przez twoją prostatę – żywym ogniem.
Napijmy się brandy, ustalmy, potrzebujesz jej?
Potrzebuję letniego domu? To nie moja miłość,
Mick, Brenda nie należy do ciebie, a gdy odejdzie?
Co jeśli zapłonie letni dom? Kuny uciekną z piskiem,
spalą się szyszki w kieszeniach kurtek i płaszczy ojca!
nie wyłączyłem światła w letnim domu (Mick jest
postacią „Młodości”, udaję, że z nim rozmawiam),
tracisz oddech przy bogini piękna, ja wobec Agni
– nie wyłączyłem światła w letnim domu, pomyśl,
kilkaset kilometrów stąd iskry spływają jak krople
moczu przez twoją prostatę – żywym ogniem.
Napijmy się brandy, ustalmy, potrzebujesz jej?
Potrzebuję letniego domu? To nie moja miłość,
Mick, Brenda nie należy do ciebie, a gdy odejdzie?
Co jeśli zapłonie letni dom? Kuny uciekną z piskiem,
spalą się szyszki w kieszeniach kurtek i płaszczy ojca!
Ilość odsłon: 3654
Komentarze
Konto usunięte
marzec 20, 2018 08:41
Zgadzam się z Saszą :-)
Wiersz trudny ,wielowarstwowy
Konto usunięte
marzec 20, 2018 07:11
No i mamy wiersz w pierwszy dzień wiosny.