Milo w likwidacji
czwartek rano / niezbyt formalnie
fantazje niedopowiedziane na temat słońca w małym mieście
głodne szczegółów ostatniego lądowania posrebrzanych ptaków
ścinający czubki drzew kopernik wbijający się w fosę
sto jeden powodów by ponad ćwierć wieku później taki lot się nie odbył
zaczadzeni synowie naszych czasów dają świadectwo
opowiadając o swoich snach
o niegdyś pięknych maszynach w różnych stadiach rozpadu
sceny uchwycone przez obiektywy kamer można włożyc między bajki
o głupich jasiach zamienionych w panów janów
cuda na patyku wręcz miodem płynące słowa
z głębi serca twardego jak głaz
pora wstać
oglądamy niemy film o dobrym aktorze
o niegasnących światłach rampy
a ja na to
ty to ja
pójdę z tobą ręka w rękę
nie będzie strachu ani niechęci do samotnego latania
kiedy powiesz skacz nie zapytam jak wysoko
przecież wyżej się nie da
a spadając pociagnę za sobą samotny fragment cudzego nieba
tuląc do serca pomyślę dokonało się
mimo wrzynającego się w gardło sznura
zatańczę ostatni raz tupacza
Komentarze
David przez fau
marzec 22, 2018 12:05
...na pewno nie "czybki drzew"
_2. "...swoich czasów" - "...o swoich snach" też mi zbyt blisko siebie leży
_3. i znowu mimowolne powtórzenia "...o swoich..., o niegdyś..." (te następne "o (czymś)" już ok.)
___ale całość, szczególnie druga strofoida - super!
Pozdrawiam
PS ......i zmień, proszę, trzcionkę - z lupą musiałem czytać ;)