Brozic
DO PRZYJACIÓŁ Posyłając im balladę "To lubię"
Bije raz, dwa, trzy... już północna pora, Głuche wokoło zacisze, Wiatr tylko szumi po murach klasztora I psów szczekanie gdzieś słyszę. Świeca w lichtarzu dopala się na dnie, Raz w głębi tłumi ogniska, Znowu się wzmoże i znowu opadnie, Błyska, zagasa i błyska. Straszno! - nie była straszną ta godzina, Gdy były nieba łaskawsze: Ileż mi słodkich chwilek przypomina! Precz... to już znikło na zawsze. Teraz ja szczęścia szukam, ot w tej księdze, Księga znudziła, porzucam; Znowu ku lubym przedmiotom myśl pędzę, To marzę, to się ocucam. Czasem, gdy słodkie złudzi zachwycenie, Kochankę widzę lub braci; Zrywam się, patrzę, aż tylko po ścienie Biega cień własnej postaci. Ot, lepiej pióro wezmę i śród ciszy, Gdy się bez ładu myśl plącze, Zacznę coś pisać dla mych towarzyszy, Zacznę, bo nie wiem, czy skończę. Może też pamięć o minionej wiośnie Zimowy wierszyk umili; Chcę coś okropnie, coś pisać miłośnie, O strachach i o Maryli. Kto pragnie pędzlem swe rozsławić imię, Niech jej maluje portrety, Wieszcz w nieśmiertelnym niech opiewa rymie Serca, rozumu zalety. Mnie choć to wszystko w umyśle przytomne, Pociechy szukam, nie sławy; Lepiej wam powiem, jeżeli przypomnę, Jakie z nią miałem zabawy. Maryla słodkie miłości wyrazy Dzieliła skąpo w rachubie; Choć jej kto kocham mówił po sto razy, Nie rzekła nawet i lubię. Za to więc w Rucie pod północną chwilę, Kiedy się wszyscy spać kładą, Ja na dobranoc żegnając Marylę, Taką straszyłem balladą:
Ilość odsłon: 1239
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.