Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

miałam wiele domków: na pługu bronach kombajnie 
tata często wyjeżdżał w pole 

były też domki w kartonach  
dziadek często rozpalał nimi w piecu 

zgubiłam korek od zbiornika paliwa zawróciłam 
spadł śnieg została jeszcze nadzieja (śnieg mógł się rozpuścić) 
czy tak wygląda mężczyzna w separacji? 

ciągle zdaję egzamin dojrzałości - powraca w nocnych koszmarach 

złamałam siódme przykazanie - czołgałam się po obcym polu truskawkowym
przed Bogiem nie ma niesprawiedliwości  - zapadł zmierzch 

chciałam wspiąć się do nieba 
palce były krokami a sukienka schodami 
dobrze że miałam czyste majtki 

podczas przedstawienia rozkleiła się korona na głowie 
na szczęście byłam wtedy złą królową 

pierwsza miłość rozdziewiczyła mnie 
na kolanie 

obiecałam nie jeździć więcej stopem 
ten w samochodzie miał dwadzieścia noży 

przez horror (życie) trzeba przejść samemu – 
z przerażenia ściskając dłoń ojca pojęłam że 
nie jestem małą dziewczynką nie mogę z nim wiecznie spać 
zażenowany zrzucił mnie na podłogę 
lepszy ból niż jego wstyd 

raz w roku miałam wiele kolorowych twarzy 
dlatego tak lubię choinkę i bombki 
teatr masek rozpoczyna się w domu niech żyje król 

nigdy nie wyrzucę zlewu z domu 
bo w nim pękł talerz po śmierci ojca 
pewnie chciał mnie uprzedzić że nie należy ciągle siedzieć w piekle 

nie ma co się bać gdy zostaniesz strachem na wróble 
przejdzie przez ciebie wiele burz przelecą wiatry 
a to wielka sztuka mieć za kratami tyle przestrzeni 

lubię jak prostujesz moje myśli że w czarnych workach nie ma ofiar ani śmieci 
nigdy nie będziemy głodni gdy pełno zboża i maku 

gdy dotkniesz dwa bieguny łatwiej ci połączyć mosty 

jadę drogą wzdłuż której ciągną się czarne worki 
z nich wyskakują małe domki 
latarnio - strażniku w szarym kasku zmiłuj się 
gdy mnie ujrzysz za kratami świeć mi świeć gwiazdo złoczyńców i ladacznic 
pozbieram je tam pozbieram 
gdy będę czytać o wydanym na pośmiewisko przy akompaniamencie Mozarta 
Ilość odsłon: 2500

Komentarze

kwiecień 15, 2018 18:11

Zenon, miło, że się czyta. Myśli rozproszone... chyba każda ważna, istotna. Pozdrawiam :)

Tomku, tak domki są najistotniejsze. Kiedyś matka przełożona zakonu misjonarek miłości tak mi rzekła po przeprowadzeniu wstępnego wywiadu:" nie nadajesz się na pokład życia zakonnego, do domu, do rodziny tak". Spodobała mi się Twoja koncepcja "drzewa", supełków ;) pozdrawiam

kwiecień 15, 2018 17:40

Wydaje mi się, że osią tego wiersza są owe "domki". Później jest już dygresyjnie, co nie znaczy bez sensu. Abstrahując od treści (dużo tego), wyobraziłem sobie ten tekst, jako drzewo, czy- może bardziej - sznurki z supełkami. Od głównego sznurka idą linki, te wiążą się w kolejne węzełki i tak dalej, do końca "rozproszonych myśli", miejscami skrajnych (co nie znaczy rzadkich).
Pozdrawiam.

Konto usunięte

2-3

kwiecień 15, 2018 17:24

Chociaż długi, to nie można skrócić, bo wszystko wydaje się mieć sens. To prawda, myśli i obrazki są rozproszone. A losy peelki, to już prawie standard.
Czyta się. Pozdrawiam.