witam pozdrawiam

znów się zaczyna

ten myśli nawał

niczym lawina

gdy się pojawia

ja w endorfinach

znajoma sprawa

już nie pokimam

klimat naprawia

szybciej niż klima

duchowa strawa

sprawna rozkmina

słów potok spławiam

lecz ta machina

nie daje prawa

by ją zatrzymać

nim mnie poskłada

i powygina

karnawał zabaw

niczym na stimach

jak mocna kawa

amfetamina

lecz nie na dragach

bez kropli wina

co go więc sprawia

jaka przyczyna

nie zastanawia

szkoda się spinać

zdania wyławia

na język ślina 

wielka kampania

na synonimach

szyki przestawiam

sensy naginam

tnę rozważania

zwężam przycinam

prędkość wytracam

prując po rymach

formuję skracam

z innych nie zrzynam

ferwor pozłacań

kruchych jak trzcina

plastyczna masa

w garści ją trzymam

daje się zgniatać

jak plastelina

w niej się zatracam

i czas zaklinam

przyjemna praca

w dziwnych godzinach

ciut mnie wzbogaca

lecz i zarzyna

owacje brawa

i bravissima

wena zawraca

taka dziedzina

zmienna jej trasa

nigdy po szynach

nie znam jej zasad

nie moja wina

nie ustanawiam

ja kiedy finał 

na lewą stronę

gdy mnie wywraca

wtedy skończone

uff