Janusz.W
Cienie
landszaft na płótnie z żurawiem przy studni
muzyka Liszta I kieliszek wina na stole
i blask na rdzawo rudych torach przygasł
płomień lampy przyoblekał cienie
deszcz za oknem nie dawał za wygraną
w koronach drzew pisał nową partyturę
miasteczko na drugim brzegu
roślinność zdetronizowała po szczyty domostw
woń unosiła się w powietrzu
czerwone ślepia zagłuszyły spokój
rozszarpując worki po zbożu
niczym wzburzone morze uderzały o skały
w futrach i płaszczach zostawiały
wygłodniałe potomstwo na przechowanie
gdy przebywały w wielkich skupiskach
instynktownie z nadchodzącym brzaskiem emigrowały
po zmroku zdesperowana szarża atakowała dziecięce twarze
odchodząc bezszelestnie z ostatnim unerwieniem
a ja kolejny raz stoję tyłem do świtu już zęby nie dosięgną źrenic
Ilość odsłon: 1248
Komentarze
Janusz.W
lipiec 18, 2018 09:13
dziękuje za komentarz ,może i tajemniczo nie chce być w jednym nurcie próbuję uczę się pisać (prócz prozy) i nie mnie oceniać...zdrowia
x l a x
lipiec 16, 2018 13:04
Wyszła ci poetycka proza. Trochę enigmatycznie. Pozdrawiam
Janusz.W
lipiec 16, 2018 11:22
Witaj Joanno dziękuje za wgląd co do spraw tech ,,co nie co poprawiłem,,serdecznie pozdrawiam
Joanna-d-m
lipiec 14, 2018 22:28
Uryna mi nie przeszkadza
natomiast dwa „wygłodniałe(a)” zbyt blisko siebie
i „nowa” zrób na nową
a tak poza tym -
przejmujący
Pozdrawiam
Janusz.W
lipiec 14, 2018 22:11
dziękuje Leszku na komentarz)))
Leszek.J
lipiec 13, 2018 21:45
Jest pewien klimat w tym wierszu, nie pasuje tylko uryna unosząca się w powietrzu.
Pozdrawiam