Milo w likwidacji
kanon
nieomylny był nasz dzielnicowy.
przepowiadał los, czytał z butelek po winie.
moja bardzo wielka wina. najwyższy czas. pora spadać.
spotkajmy się w powietrzu pełnym wrażeń,
niedopowiedzianych historii pachnących przypadkiem,
nie zawsze udanym przygodnym seksem i karami za zbyt gorzką kawę.
lubię te nasze stany.
wiosną wieje ze wschodu. strachem i mielizną.
wiatr jest nie cierpiący zwłoki. przynosi zmiany
niemalże na życzenie bez względu na pochodzenie. szukam w sobie
murzyńskich korzeni lub semickiej szczerości w obdarzaniu wolnością.
nic z tego nie wychodzi. można liczyć na przychylność
ciszej stawiając kroki. wdepnąć w pozostałości
po odpadach z epoki poklepywania po plecach.
jeśli znajdę kilka nielegalnych chwil,
to tylko dzięki bezgranicznemu zaufaniu do ludzi
nie z tej ziemi. nadal unikam facetów w czerni.
przed sobą uciec się nie da du di da du da.
Ilość odsłon: 3721
Komentarze
x l a x
lipiec 13, 2018 22:38
Beatko, tu trzeba odbierać na podobnej częstotliwości ;-) Dla ciebie jest to mało osiągalne z racji różnicy płci... i wieku... :=)
Konto usunięte
lipiec 13, 2018 22:33
Marek, a weż, to nawet śmieszne nie jest z tym marksistowskim zaoraniem.
Konto usunięte
lipiec 13, 2018 22:32
Dziwię się, że ciągle bawicie się w coś, co jest prehistorią, sprawdzając stan pampersów.
Milo przyjmij na swoje ręce.
x l a x
lipiec 13, 2018 22:24
Nie znaju, pacziemu, no tekst spodobał mi się. Popraw "begranicznemu"...