lu*
ściany
każdy z nas ma w sobie dom
dlatego matki rozumieją
żarliwość przytulenia dziecięcej główki
dom rozrasta się w nas
jest coraz przestronniejszy
a nam jest coraz ciaśniej ze sobą
dom jak złożone dłonie
mówią niektórzy
że przychodzi czas
który drapie w gardle
dom opuszczony przez demony
mówią czuję pustkę w sobie
krew obmywa ruiny
dostępuję oczyszczenia między innymi
w knajpach i tanich hotelach
ludzie szukają w sobie domu
opowiadają o nieszczęśliwym dzieciństwie
mówią niektórzy
ściany nie są tu najważniejsze
Ilość odsłon: 1223
Komentarze
Joanna-d-m
sierpień 11, 2018 00:17
Lucyno, moje:
„Zburzmy!
ale to nie jest takie proste”
- wiadome, że nadzieja jest z nami do końca
Lu*
może nie potrafię komentować,
może jestem taka nieodczytywalna.
Pozdrawiam:)
życzę udanego weekendu
lu*
sierpień 10, 2018 10:03
Witajcie!
Imre, to niesamowite jak bardzo pięknie potrafisz wczytać/wczuć się w czyjś tekst. To wielki dar, a dla nas wzruszenie. Nie muszę opowiadać Ci, o obrazkach jakie miałam w głowie próbując napisać ten tekst, przenikały się wzajemnie, kotłowały...
Piszesz "Ci z poczuciem odrzucenia mówią, że ściany nie są tu najważniejsze. Że da się żyć tylko obok siebie. Nie da się." Masz rację! Tylko, że do mnie ta puenta mówi " nie martwcie się, dom to nie tylko ściany, najważniejsze jest to, co w środku, stwarzajcie go w sobie". Tak sobie to wymyśliłam:)))
Joasiu, Twoja interpretacja jest bardzo ciekawa, no i mam kłopot, że kolejna osoba nie odczytała nadziei w puencie... A może to dobrze? Ciekawiej?
Dziękuję Wam serdecznie i pozdrawiam!
Joanna-d-m
sierpień 09, 2018 22:47
Przyjdź, bo jestem ciekawa odbioru (komentarzy) a tymczasem, też mówię
Dobranoc
lu*
sierpień 09, 2018 22:36
Dziękuję Wam za komentarze! Przyjdę jutro tu do nich, teraz idę spać. Prawie nie żyję :)))
Joanna-d-m
sierpień 09, 2018 22:31
Ściany ciepłe, ściany zimne-lodowate.
te pierwsze… potrafią się „przestawić” zmienić metraż wnętrza
- scalić
są też te drugie… pochlapane zimną farbą, a
takie trudno ogrzać
ale i te się scalają.
Puenta -
bardzo mi się podoba,
chciałoby się powiedzieć: Zburzmy!
ale to nie jest takie proste
Pozdrawiam
Mithril
sierpień 09, 2018 19:58
...kocoplizm i to przytupujący
imre
sierpień 09, 2018 17:00
Słyszałem kiedyś że aby pokochać kogoś trzeba najpierw siebie, chociaż polubić.
Ściany w Twoim wierszu czytam jako metaforę siły wewnętrznej która pozwala nam akceptować siebie samego. Wśród tych ścian możemy zapewnić bezpieczeństwo zarówno gościowi jak i samemu sobie ( dlatego matki rozumieją żarliwość przytulenia dziecięcej główki)
W tej intymności należy szanować siebie nawzajem (dom rozrasta się w nas jest coraz przestronniejszy a nam jest coraz ciaśniej ze sobą dom jak złożone dłonie) by nie czuć się przytłoczonym. Wówczas dochodzi do wycofania się i izolacji którą próbujemy przepracować na swój sposób ( dostępuję oczyszczenia między innymi w knajpach i tanich hotelach ludzie szukają w sobie domu opowiadają o nieszczęśliwym dzieciństwie)
Ci z poczuciem odrzucenia mówią że ściany nie są najważniejsze. Że da się żyć tylko obok siebie.
Nie nie da się
Ale to tylko moje zdanie
Dziękuję i pozdrawiam Lu
lu*
sierpień 08, 2018 22:06
A toś mi dał do myślenia Leszku! :)))
Leszek.J
sierpień 08, 2018 20:49
Dobry wiersz o sentymencie jaki ma się do rodzinnego domu.
Ja w swoim rodzinnym domu nie byłem już szesnaście lat (nie wiem nawet czy jeszcze stoi) a jak mi się śni to przeważnie wszystko się dzieje tam
Pozdrawiam