point of view
Skąd się biorą kałuże
wspomnienia usychają jak łupież
oklejają kołnierze mijanych na ulicy
plama rozlanego rosołu
niedzielny stół z okami tłuszczu
łypią z pogardą
na małe spocone dłonie
wsiąkł w ciebie na zawsze
nocny jazgot bezzębnej sąsiadki
z dziurą w głowie zamiast
wypłukanego podłą wódką mózgu
siny tyłek ze śladami paska i tej sprzączki co najbardziej
jak gorzkość pierwszego wiosennego mlecza
całe życie chowasz się w krótkich spodenkach
przykładasz dłonie do oczu
po ciemność
znikąd kojącego dotyku
tylko suchość w ustach znajoma
fioletowe plamy strachu wyłażą na twarz
na zawsze uwięziony przy stole
teraz jesteś naprawdę nagi
w pustych kieszeniach
wyją krzywdy niczyje
majtające na krześle nogi
nie dosięgną
wypucowanej podłogi w pieprzoną jodełkę
nawet skarpeta odsłoni łydkę z siniakami
wisi jej to
i tylko pytanie zdziwionych oczu
odbijających się w kałuży pod stołem
skąd się taki wziąłeś
no pytam
skąd?
oklejają kołnierze mijanych na ulicy
plama rozlanego rosołu
niedzielny stół z okami tłuszczu
łypią z pogardą
na małe spocone dłonie
wsiąkł w ciebie na zawsze
nocny jazgot bezzębnej sąsiadki
z dziurą w głowie zamiast
wypłukanego podłą wódką mózgu
siny tyłek ze śladami paska i tej sprzączki co najbardziej
jak gorzkość pierwszego wiosennego mlecza
całe życie chowasz się w krótkich spodenkach
przykładasz dłonie do oczu
po ciemność
znikąd kojącego dotyku
tylko suchość w ustach znajoma
fioletowe plamy strachu wyłażą na twarz
na zawsze uwięziony przy stole
teraz jesteś naprawdę nagi
w pustych kieszeniach
wyją krzywdy niczyje
majtające na krześle nogi
nie dosięgną
wypucowanej podłogi w pieprzoną jodełkę
nawet skarpeta odsłoni łydkę z siniakami
wisi jej to
i tylko pytanie zdziwionych oczu
odbijających się w kałuży pod stołem
skąd się taki wziąłeś
no pytam
skąd?
Ilość odsłon: 2825
Komentarze
Konto usunięte
kwiecień 12, 2017 11:01
moim zdaniem minimalnie przegadany... może tak?
wspomnienia usychają jak łupież
oklejają kołnierze mijanych na ulicy
plama rozlanego rosołu na niedzielnym stole
z okami tłuszczu łypiącymi z pogardą na twoje małe
mokre dłonie
wsiąkł w ciebie na zawsze
nocny jazgot bezzębnej sąsiadki
z dziurą w głowie zamiast wypłukanego wódką mózgu
siny tyłek ze śladami paska i tej sprzączki co najbardziej
jak gorzkość pierwszego mlecza
schowany w krótkich spodenkach
pustych kieszeniach
wyją krzywdy niczyje
przykładasz dłonie do oczu
po ciemność
znikąd kojącego dotyku
fioletowe plamy strachu wyłażą na twarz
uwięziony przy stole
jesteś teraz naprawdę nagi
majtające na krześle nogi
nie dosięgną
wypucowanej podłogi w pieprzoną jodełkę
nawet skarpeta odsłoni łydkę z siniakami
wisi jej to
i tylko pytanie zdziwionych oczu
odbijających się w kałuży pod stołem
skąd się taki wziąłeś
no pytam
skąd?
ogólnie bardzo mi się podoba.
Konto usunięte
kwiecień 12, 2017 09:47
Nie lubię takich wierszy, bolą :( ale czytam pozdrawiam
Konto usunięte
kwiecień 12, 2017 09:25
tego jednego na tym świecie nie mogę zrozumieć, jak można nie doceniać dzieci. najlepsi przyjaciele, najmądrzejsi obserwatorzy. chyba, że się ich zniszczy...
Konto usunięte
kwiecień 12, 2017 09:17
Poruszył mnie Twój wiersz i zatrzymał, bo i sam jestem też ojcem.. I nieraz na braku zrozumienia się łapię. Chyba ani dorosły nie zrozumie dziecka ani dziecko dorosłego..
Szkoda że w wierszu nie dostrzegam iskry nadziei..
Samo życie
Gratuluję wiersza
pozdrawiam
Konto usunięte
kwiecień 12, 2017 08:43
Bliskie mi obrazy namalowałeś ... dziecku bardzo trudno jest zrozumieć dlaczego jest krzywdzone przez najbliższe osoby
te którym ufa
Bite , upokarzane, niechciane
doszukuje się winy w sobie