Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Na skraju lasu rósł chrzan
dwa korzenie wystarczyły na sześć słoi pełnych ogórków
rękoma wciąż brudnymi od ciepłej ziemi strugałem białe pałeczki
aromat wiercił w nosie

W piwnicy wzdłuż ścian były półki
foszty nieheblowane czasem służyły za grudzę na ziemniaki
brudne od gliny z wykopek zaschniętej po latach
nasiąkały kipiącym kiszonym sokiem spod nakrętek
kleiły się do rąk

Szliśmy za ręce machając ósemki a może były to zwykłe kółka
na ramieniu miałeś wielką łopatę nogi zanurzone w gumowcach
ja sandały spękane wargi

Obudź się tato
Ilość odsłon: 3225

Komentarze

Konto usunięte

2-5

wrzesień 19, 2018 22:32

Znając ten wiersz ma się wrażenie, że zna się opisanego w nim ojca. Ja go po prostu widzę. Widzę też własne obrazki z dzieciństwa, a nawet czuję związane z nimi zapachy. Pięknie malujesz słowami, Imre.

Konto usunięte

2-42-42-4

wrzesień 19, 2018 21:56

Ładny. Pozdrawiam

wrzesień 19, 2018 21:08

Piękny,
bardzo,
aż łza w oku się zakręciła -
to dla tego wiersza zalogowałam się by wyrazić swoje uczucie.
Spokojnych snów Imre.

wrzesień 19, 2018 15:41

Serdecznie dziękuję za pozytywny odbiór. Jest mi bardzo miło.

Życzę spokojnego dnia
Pozdrawiam

wrzesień 19, 2018 11:28

Świetny tekst! dziękuję

wrzesień 19, 2018 10:36

Wzruszająco pięknie.

wrzesień 19, 2018 10:07

Chylę czoło. Jestem wzruszony. Dziękuję Wam serdecznie

wrzesień 19, 2018 09:51

ojej... to jest poezja. piękny tekst i piękny tytuł.

wrzesień 19, 2018 08:00

...komentarz jest tu zbyteczny

Po prostu dziękuję

Pozdrawiam