Milo w likwidacji
to, co czujesz. to, czego nie wiesz
I.
nie wszystko można policzyć. od jakiegoś czasu za każdym drobiazgiem kryje się konieczność zaliczenia swojej porcji mniej lub bardziej oczekiwanych wydarzeń. nie sposób pomylić z tym, co najlepiej smakuje we dwoje.
II.
nie tak miało być. zabiegani nad podziw ubiegamy się o odrobinę uwagi, o miejsce w rubryce plotkarskiej, swój moment chwały w kolejkowych pogaduchach, chwilę na resztki z pańskiego stołu. a przecież najczęściej nie podałbyś im ręki. popatrz na mnie.
nigdy nie musiałem podnosić się z kolan, mnożyć bytów. nie da się tak raz po raz, trzy po trzy, bez końca. skaza w życiorysie okazuje się błogosławieństwem, jak zgrabnie upleciona
lina zdolna przez chwilę utrzymać mój ciężar wraz z przyległościami. nie przestaje kusić: odbierz swoje życie z błogosławieństwem inwentarza. nie zawiedź.
III.
wchodzimy na sugar loaf na ostatni seans. jedziemy pod prąd. po pięć ciastek z budyniowym nadzieniem. ot, nagroda pocieszenia. przywieziemy broszurę. gorącą, jak dopiero co użyta w obronie własnej broń. pozostanie w pawlaczu na szczęście.
telefon poza zasięgiem rozdartych cór tej ziemi. za parę lat nie zostanie żaden ślad. nawet jedna rozsądnie zapełniona strona. opowieść skończy się kolejnym cytatem: obczyzna?
niech ja skonam.
P.S.
od brzytwy ockhama swędzi mnie zdradziecka morda.
Komentarze
Marcin Legenza
październik 03, 2018 17:48
A, "panie", użyłeś dużej litery, jest tu duża litera która nic nowego i wielkiego nie mówi. Czego tak? Pewnie to moja retoryka, ale słabo to wygląda.
Marcin Legenza
październik 03, 2018 17:40
No tak... w wierszu. Tylko po co takie udziwnienie jak zaznaczenie wierszy kolorem? Chociaż...
Mithril
październik 03, 2018 13:33
..."tuuu-tu-tu-tu-tuuuu pięć ciasgek!"
- sięczytałobyło jak ten szmer z kolejki, się relacja przez zime palce ciepłych słów