point of view
To krzesło jest moje
nie dam odebrać sobie krzesła przy oknie
gdybym nie marzył mógłbym nie mieć tego miejsca
tu dotyka dłoń kochana na stole leży chrupiący chleb
nikt nie zapyta dlaczego urwałeś misiowi ucho
nie zacznie ścierać obcych kolorów z plam na skórze
nie zapyta o odcień nierasowych tęczówek
dom wrósł we mnie okiennicami pełnymi oczekiwań
szeptami zza ściany przeciekającą smutkiem rynną
szeptami zza ściany przeciekającą smutkiem rynną
swoją wędrówkę rozpocząłem na parapecie olbrzymiego
białego okna zastawionego książkami i szklankami
na szczęście okno było uchylone herbaty wystygły
a nasza rodzina mieszkała na parterze
Ilość odsłon: 969
Komentarze
Joanna-d-m
październik 12, 2018 22:21
Przeczytałam z przyjemną zadumą.
Pozdrawiam
Leszek.J
październik 12, 2018 21:24
Obszerne to okno i parapet, dobrze się czyta
Pozdrawiam
x l a x
październik 12, 2018 20:56
W twoim oryginalnym stylu. Fajny tekst, daje chwilę zadumy. Pozdrawiam