point of view
Na koniec
jeszcze oddechem
rozpieram obojętność
w pokoju po nieistotnej stronie ulicy
jak roztarty na szybie dotyk
trwam cieniem wklepanym w tapety
szukam zdziwionych oczu
chcę być blisko takich spojrzeń
szarym kanarkiem w klatce czekam i tyle
ptaki najpiękniej śpiewają przed śmiercią
obojętna przestrzeń
zabiera wilgoć
znika
w skurczach
wypluwa nas z siebie
na sam koniec
dym cofa się do kominów
Ilość odsłon: 941
Komentarze
x l a x
październik 12, 2018 21:54
Marudzenie, i to na siłę. Nictu. Pozdrawiam
Nuria Nowak
październik 12, 2018 21:06
Bardzo mi się podoba :)...Twoje malowanie lirycznym słowem.
Leszek.J
październik 12, 2018 20:43
Ładny tekst, pasuje do jesiennych nastrojów
Pozdrawiam