Mister D.
Ballada o starym komuniście
Pewien stary komunista
przesiadywał co dzień w barze:
- Czemu serce mam po lewej,
a wątrobę wciąż po prawej ?
Czemu nie chcą się pogodzić
we mnie obie moje strony,
i człek żyje jakiś taki…
jak „dom murem podzielony…”
Panie Boże, jeśli jesteś,
Ty musiałeś wiedzieć wszystko:
jakie serce i wątrobę…
…i że będę komunistą.
Nie mówiłem z Tobą odkąd
za pokutę ksiądz mi kazał
na kamieniach ostrych klęczeć
bym swój… straszny grzech wymazał,
bo zakradłem się do sadu
i zerwałem jabłko z drzewa,
a wiadomo- wtedy na wsi
ciężka praca, głód i nędza.
Gdyby wtedy mnie nakarmił
zamiast znęcać się nade mną,
może inne miałbym zdanie,
lecz skąd wiedzieć to na pewno.
Mało razy prosto z pola
ojciec się pijany zjawiał?
Nieraz było, mnie i bratu
ciężką ręką nos rozkrwawił.
I tak żyli u nas na wsi
prości ludzie wiek za wiekiem:
pasiesz bydło- pij jak bydlę,
nie masz prawa być człowiekiem.
A po wojnie przyszli oni-
- trzeba Polskę odbudować.
Chciałem wreszcie żyć po ludzku
i społecznie awansować.
Dziś pamiętam, jak na wozie
jechaliśmy do Warszawy,
to nas żegnał „małpi koncert”
na talerzach pośród wrzawy…
A Warszawa? Morze ruin!
Żeśmy się zbierali w grupy
i bawili w tych ruinach,
nieraz się znalazło trupy.
Tak minęło mi dzieciństwo,
że i lepiej nie pamiętać,
nowa władza była dla mnie
jak ta ręka wyciągnięta.
Miałem wtedy ją odtrącić?
Łatwo z zewnątrz jest oceniać,
potem kubły zimnej wody,
rozwiewały się złudzenia,
aż ostatnia iskra zgasła
gdy sądzili generała.
Chciałem dobrym być człowiekiem,
a to była sztuczka diabła.
Wtedy w niego nie wierzyłem,
jeśli jesteś Boże- przebacz,
wtedy raj miał być na ziemi
raj ziemskiego tylko chleba.
Cóż, wierzyłem w co wierzyłem,
popełniałem błąd za błędem-
- teraz byle gówniarz myśli,
że ma prawo pluć mi w gębę,
mną wycierać sobie mordę
i plugawić moje imię…
Obiecali- wycisnęli-
- porzucili jak cytrynę.
Tylko śmierć zagląda częściej,
siądzie przy mnie, zajrzy w oczy,
wtedy stawiam jej kielicha,
niechaj dzioba też umoczy…
Komentarze
Mister D.
październik 13, 2018 20:53
Dziękuję, wiersz jest inspirowany postacią mojego ojca, który zrobił maturę, oprócz tego studiował prawo, niestety z pewnych względów nie mógł ukończyć studiów, ale był oczytanym człowiekiem. Cóż, skorzystał z szansy jaką dawał mu ówczesny system. Pewnie, że wielu byłoby na rękę gdyby tacy ludzie dalej tkwili na wsi, odrabiali pańszczyznę i zdejmowali czapkę przed panem dziedzicem, czy panią dziedziczką. Nie żegnał się przez całe życie, ani ukradkiem ani jawnie. Każdy czytelnik zrozumie z tego wiersza tyle ile zrozumie.
Leszek.J
październik 13, 2018 20:45
Tak to było wtedy na wsi - "nie matura lecz chęć szczera..."
I do dziś wielu Gierka chwali i ukradkiem się przeżegna
Pozdrawiam
Janusz.W
październik 13, 2018 19:39
fraszki i igraszki lubi czytać Pawle pozdrawiam
Mister D.
październik 13, 2018 19:25
Dzięki, ale Ty zalatujesz Kochanowskim czy mój tekst? ;)
Janusz.W
październik 13, 2018 18:38
humor przez łzy i przepraszam ze nie komentuję ,,na pewno czytam i analizuję ,,trochę Kochanowskim zalatuję)))pozdrawiam serdecznie
Mister D.
październik 13, 2018 15:12
Dzięki.
wokka
październik 13, 2018 14:16
Kawał prawdy o losach ludzi w powojennej Polsce.
Pozdrawiam:)