Janusz.W
Perypetie snu
bezsenność w oszronionych pąkach róż
zakrakany księżyc na wierzchołkach drzew
powłóczy nogami z wyprzedaży samotność
bezimienna skostniała twarz
ściskając na pożółkłym liściu anons
w konarach kolejne urojenia
w rozświetlonej dzielnicy bezsenność
przed wizjerem otwiera i zamyka drzwi
w przeciągu rozlana czerń w kałuży krwi
krople rytmicznie odmierzają czas
wypłowiałe zdjęcie w półmroku
w odbiciu doszukuję się podobieństwa
bezsenność przenosi rześkość
za powiekami wyjście ewakuacyjne i duży hol
dawka leków za werandą schody
umysł nie daje odpowiedzi czy Brahms spotkał Wagnera
bycie obcym w taktach muzyki
z kieszeni wypada czerstwa kromka chleba
Ilość odsłon: 1167
Komentarze
Janusz.W
październik 30, 2018 23:23
dziękuje za komentarz i uwagi w chwili obecnej nie na niosę poprawek gdyż nie byłbym może obiektywny co do tekstu i przekazu a co gorsza namnożył bym kiksów)))pozdrawiam Czarcik
Czorcik
październik 30, 2018 18:21
Bogaty w ciekawe metafory, ale na mój gust za mało spójny, poszarpany. Może to moja obsesja, ale lubię, gdy wiersz "płynie".
Janusz.W
październik 30, 2018 09:30
przepraszam za byki pisze lub nanoszę poprawki z telefonu i czasami nie widzę czy dobrze ))serdecznie pozdrawiam
x l a x
październik 30, 2018 09:23
Może chodzi o "peryferia snu" lub "perypetie snu"? Jest trochę literówek.