point of view
Kanibalizm
rozostrzają się wspomnienia
klon przenika kasztan
mieliśmy na nim własne gałęzie
pory życia sklejają się w lata
zamieniają w witraże gdzie kwaśne papierówki
i cierpkość zielonego agrestu
dwa czerwce dopadły mnie w czwartek
w piątek pokłóciłem się z sobą
o kolor pierwszego roweru
był jasno zielony albo niebieski
uzgodniliśmy że na pewno miał
niewygodne siodełko
w piaskownicy
pogubione foremki z wątkiem kształtu
moje babki i siniaki
rozpuszczone w deszczach
schną w wyobraźni
nadal zadzieram wysoko głowę
chmury chmurzą ciemniej
ptaki już nie zakręcają jesienią
tylko obłoki zjadają watę cukrową
jak dawniej
Ilość odsłon: 947
Komentarze
Czorcik
październik 30, 2018 18:14
Nostalgiczny, z pozycji dojrzałości. Ciekawie.