Milo w likwidacji
pieska niebieska jaki kruchy
*
odbierając wydrukowane obietnice pamiętam o połączonych naczyniach.
obojętność, czyli nie do końca policzalne szramy na zimnej posadzce,
chaos. pod napuchniętymi powiekami unurzane w cieczy ciało.
to nie my płaczemy, bo nas nie ma.
jest bilet w jedną stronę. los nie narzeka.
bierze, co swoje i wygładza na nowej drodze nierówności.
z wiatrem łatwiej przegapić przystanek. na własne życzenie.
**
na kozetce bywam zgodny.
w kwestii zasadności godnego opuszczania tego padołu
powiedziano wszystko. porozumiewawczo mrużąc oczy szumię.
prawo do chodzenia pod prąd sugeruje napięcie.
zakłócenia na linii. między nami mówiąc raczej bez zmian.
pozwolisz, że ułożę się wygodniej. naprędce
postawię na nieporządek. jestem nieład i pływam w tym,
czym mnie uczyniło oczekiwanie na realizację pięcioletnich planów.
świta. ta bezsenność jest nagrodą za odnajdywanie ukrytych wad.
***
ten twój marsalis dmucha w niewiarygodne nuty.
lata opatulone w komunę zrobiły swoje. teraz
potrafię docenić dźwięki. nawet te jeszcze nie zagrane.
Komentarze
Marcin Legenza
listopad 07, 2018 20:30
Dla mnie jest okay, ale tytuł jest jakiś niewyraźny. Nic ciekawego nie mówi, ani nie podpowiada, nie kierunkuje. Mógłby być to twój wers, ale ja proponuję przymiotniki: pieski, niebieski, jaki kruchy - tylko sugeruję - co do wiersza.
Milo w likwidacji
listopad 07, 2018 16:12
moje wiersze unikają jednak sznuroterapii. jest tyle ciekawszych spraw do opisania.
pozdrawiam
Poeman
listopad 07, 2018 14:22
Tekst gęsty, ale nie przegadany, trafia do mnie. No i życzę kreowania myśli jak najdalej od sznura
pozdrawiam
Milo w likwidacji
listopad 07, 2018 11:27
@Jarek
to była moja jedna z pierwszych pocztówek dźwiękowych. odziedziczona z kolekcji ojca robiła u mnie za wstęp w okołorockowe dźwięki.
@Beatka:
Świta => oznajmuje świt. co do terapii, ja nie mogę spocząć na kozetce, bo brak mi cierpliwości. niby zwolniłem, ale to nadal stan antykozetkowy: albo sznur albo przetrwam
Beatka z krzywymi n...
listopad 07, 2018 07:45
Bardzo ładna ostatnia strofa. Czytam jako zwierzenia jakiegoś emigranta na terapeutycznej kozetce.
Jest ładnie, owszem poetycko, ale co ja z tego zapamiętam? Chyba tę ostatnią strofę - najbardziej dociera. Jest jakiś żal w podliru, chaos i bezradność. I jeszcze to "świta" wydaje mi się , że chodzi Ci o świt, bo dalej mamy mowę o bezsenności. Świta to przecież poczet, orszak jakiegoś dostojnika :)
Ja też miałam swoją kozetkę. Poemax mi wiele pomógł :) w ostatnich miesiącach przeszłam tutaj istną autoterapię, której nie udzieliłby mi najlepszy psycholog. Zapięłam swoje "trudne dzieciństwo" na guziki, jeszcze czasem spada mi głowa, ale potrafię się schylić. Pozdrawiam:)
Mithril
listopad 07, 2018 06:04
https://www.youtube.com/watch?v=TjL7vO8-NOg