Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki



stoję na przystanku
listopadowy wiatr uspokaja ulice
chowam dłonie w zadomowione ciepło

sprawdzam chwile na moją kieszeń
w powietrzu pojawia się
zapach bzów kradzionych dla mamy
pomiędzy kwitkiem z pralni
a biletem na tramwaj
kilka paprochów z wakacji
wypalona zapałka

dziesiąty raz rozginam spinacz
odliczam w palcach drobniaki
tłamszę guzik obciągnięty obrusem
tym w herbaciane róże z plam rosołu
w dziurze podszewki
odnajduję aksamitny fiolet kolan
i ukochaną dłoń co włosy z czoła

wspomnieniami owijam palce

wciąż przeczekuję
na jakimś przystanku
Ilość odsłon: 825

Komentarze

Konto usunięte

2-22-22-22-2

listopad 24, 2018 18:04

zastanawiam się gdzie ty tą dłonią zbłądziłeś przez te dziurę w kieszeni marynarki.